04 kwietnia 2018

Udostępnij znajomym:

Konkurs koszyczków ze święconką w Domu Podhalan

Zwyczaj święcenia pokarmów jest nieodłącznym elementem polskiej tradycji wielkanocnej. Kultywowanie na obczyźnie święconki, podobnie jak nabożeństw Drogi Krzyżowej ulicami miasta, umacnia wśród rodaków wychowanie w wierze katolickiej i pozwala na lepsze poznawanie, zachowywanie i przekazywanie kolejnym pokoleniom obrzędów i zwyczajów związanych z polską celebracją Święta Zmartwychwstania Pańskiego.

Chęć zachowania tych zwyczajów i obrzędów była główną przesłanką tego, że 28 lat temu z inicjatywy Józefa Gędłka i nieżyjącego już Józefa Bafii, autorów programu radiowego „Na góralską nutę” oraz Janiny Dudy, fundatorki stołu wielkanocnego w Domu Podhalan, zorganizowany został pierwszy Konkurs Koszyczka Wielkanocnego. Od tego momentu w Wielką Sobotę do góralskiej siedziby przyjeżdżają setki dzieci z rodzicami, żeby wspólnie święcić pokarmy, posłuchać o znaczeniu i symbolice potraw niesionych do święcenia, a przy okazji wziąć udział w konkursie na najbardziej efektowny zdaniem jurorów koszyczek. Ich różnorodność, wystrój i wielkość może przyprawić o przysłowiowy zawrót głowy. Od bardzo maleńkich po wręcz olbrzymie mieszczące w swoich wnętrzach kilogramy szynek, kiełbas, jajek, baranków z cukru lub mąki, babek, masła, soli, chleba, octu, a nawet wina i innych świątecznych smakołyków. Wszystkie mienią się bielą ręcznie haftowanych serwetek i zielenią stroików z bukszpanu i wiosennych bazi. Ustawione na środku parkietu góralskiej siedziby tworzą niepowtarzalny obraz przypominający świąteczny czas celebrowany na Podhalu i innych regionach Polski.

Dla kapelana Związku Podhalan, ojca Jacka Palicy, górala z krwi i kości, który święcił pokarmy, konkurs jest powodem do dumy. „Tutaj mogę dzielić się góralskimi tradycjami, w których zostałem wychowany. Ten konkurs między innymi jest okazją do tego, żeby tymi naszymi góralskimi zwyczajami się pochwalić. Przy okazji naszymi katolickimi, jakim jest święcenie pokarmów oraz wody i bardzo się cieszyć z tego, kim jesteśmy i jaką mamy tożsamość, aby tą tożsamością dzielić się z młodym pokoleniem Amerykanów polskiego pochodzenia”.

W tym roku do konkursu zostało zgłoszonych około 140 koszyczków. Po ich poświęceniu goście honorowi mieli okazję wybrać ten, który najbardziej przypadł im do gustu. Dzieci, które go przyniosły otrzymywały specjalną nagrodę w postaci zabawek i gier. Dzięki sponsorom konkursu – Konsulatowi Generalnemu RP oraz Polsko-Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej również pozostałe obecne na sali dzieci otrzymały prezenty i zostały zaproszone na degustację świątecznych potraw podarowanych przez właścicieli polonijnych delikatesów.

„Ten konkurs jest na wysokim poziomie. Koszyki, które zostały wybrane, są przepięknie udekorowane. Znajdują się w nich wszystkie smakołyki, które powinny się w nich znaleźć. Świętujemy Wielkanoc i bardzo się cieszę, że tyle dzieci tutaj przyszło, żeby zobaczyć, jak wyglądają polskie święta” – powiedział konsul generalny Piotr Janicki, który po raz pierwszy miał okazję uczestniczyć w tym wydarzeniu.

O znaczeniu i symbolice produktów i potraw przyniesionych do poświęcenia mówił Andrzej Gędłek, który po śmierci Józefa Bafii wraz z koleżankami i kolegami z Koła „Biały Dunajec” przygotowuje imprezę.

„Taka była potrzeba, potrzeba zachowania tradycji. Tak się to rozwinęło, że dzisiaj spotykamy się 28 raz. 28 lat pięknej sprawy. Wydaje mi się, że jest to doceniane przez wielu rodziców, bo dzisiaj już przychodzą osoby, które wtedy były dziećmi, a dzisiaj przyprowadzają swoje dzieci”. Słowa współtwórcy konkursu potwierdziła Jolanta Jachymiak, która już od 10 roku życia przychodziła do Domu Podhalan, w tym roku sama przyszła ze swoim sześciomiesięcznym synem Michałem na ręku. Od wielu lat ze święconką do góralskiej siedziby z odległego Niles przyjeżdżają Julia Gładysz, Izabela Batorowicz i Karol Chmielewski. „Jesteśmy tutaj co roku. Nie pamiętam od ilu lat. Jest tutaj bardzo fajna atmosfera. Dużo górali w strojach. Bardzo fajnie opowiadają o znaczeniu i symbolice pokarmów na świątecznym stole”. Izabela Batorowicz przygotowywała koszyk razem z siostra i tatą, a Nicole Bosko z kolei pomagała mamie przystroić koszyczek kwiatkami i malowała pisanki. Obok konkursu odbywają się dwugodzinne warsztaty poświęcone nauce zdobienia jajek, które od 15 lat prowadzi Joanna Tkacz, pokazując, jak za pomocą wosku i farby można tworzyć świąteczne cudeńka. Każde z dzieci ozdobione przez siebie pisanki zabiera ze sobą do domu. Każdego roku pani Joanna prezentuje również zrobione przez siebie świąteczne eksponaty. Jedną z nietypowych pisanek, bo wykonaną z wydmuszki strusiego jaja, przyniosła w swoim koszyczku wiceprezeska Związku Podhalan Zofia Bobak-Ustupska. „Tę olbrzymią pisankę przywiozłam kilkanaście lat temu z Polski. Dodatkowo ją jeszcze ozdobiłam i zawsze zajmuje centralne miejsce w moim koszyku”. Nieodłącznym elementem konkursu jest również pokaz żywych jagniąt, które dzieci mogą oglądać w specjalnej zagrodzie na terenie parkingu przed wejściem do Domu Podhalan. Od początku podhalańskiego konkursu nad tą jego częścią czuwa baca Wojtek Jędrol. „W Polsce baranki zawsze święciliśmy i tutaj dzieciom chcieliśmy sprawić trochę uciechy, żeby zobaczyły żywe owieczki. Od 28 lat staramy się kontynuować tę tradycję”. Swoje stoisko miały także wolontariuszki fundacji You Can Be My Angel, które oferowały dzieciom malowanie twarzy. Od kliku lat jednym z głównych sponsorów konkursu jest Polsko-Słowiańska Federalna Unia Kredytowa. W tym roku do tego grona dołączył Konsulat Generalny RP.

Tekst i zdjęcia: Andrzej Baraniak/NEWSRP

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor