14 grudnia 2020

Udostępnij znajomym:

„Nie uciekamy na morze przed życiem, tylko żeglujemy, żeby życie nam nie uciekło” – tak mówią o sobie Edyta Kos-Jakubczak i Adam Jakubczak, małżeństwo żeglarzy i podróżników. Razem z córką Kaliną przemierzają wody całego świata, a większość swojego życia – zawodowego i prywatnego spędzają na morzach i oceanach. Co roku odwiedzają przynajmniej 3 kontynenty, 10 krajów i 50 wysp. Ich pasja przerodziła się w pracę, ponieważ zajmują się organizowaniem rejsów i szkoleń. Pierwsza fala pandemii zatrzymała ich u wybrzeży Hiszpanii. W maju w rozmowie z Tygodnikiem Monitor mówili, że ze względu na obowiązujące wówczas restrykcyjne przepisy, a w szczególności zakaz przemieszczania się, życie na lądzie nie było łatwe. W Hiszpanii wskaźnik zachorowań był jednym z najwyższych w Europie i na świecie. Powrót do domu wodami międzynarodowymi był utrudniony, a w praktyce wręcz niemożliwy ze względu na zamknięte granice. Jak wyglądała i nadal wygląda żegluga w dobie pandemii? Zapraszamy na rozmowę z kapitanem Adamem Jakubczakiem:

Od naszej ostatniej rozmowy minęło pół roku. Jak wygląda teraz wasze życie – życie żeglarzy i podróżników? Udało się bezpiecznie wrócić z Hiszpanii?

Z Hiszpanii na początku czerwca rozpoczęliśmy rejs powrotny do Chorwacji. Europa nadal była zamknięta, ale my sprowadziliśmy grupę naszych przyjaciół i byłych absolwentów. Razem ze mną przepłynęli całą Europę. Mieliśmy wiele trudności na morzu i lądzie, ale dobrze przygotowane dokumenty i zezwolenia w sumie otworzyły nam drogę. Moja żona - kapitan Edyta i córeczka Kalinka wróciły przez Europę samochodem. Podobnie miały trudności, ale też im się udało. Najwięcej problemów wszyscy mieliśmy we Włoszech. Tam nikt nic nie wiedział i wszystko było najgorzej zorganizowane. Dziewczyny dojechały dużo wcześnie i przygotowały nam przypłynięcie do Chorwacji. Tam spędziliśmy całe lato.

Czy żeglowanie w dobie pandemii jest bezpieczne?

Po pierwsze, pokłady jachtów morskich to miejsce całkowicie odosobnione. Można na nich przechodzić samoizolację, a jednocześnie bez trudności można w tym samym czasie kontynuować przygodę i wakacje. I właśnie taką strategię w tym roku wybrały setki tysięcy żeglarzy i wiele rodzin podróżników. Polacy według chorwackiego ministerstwa turystyki w tym roku byli 3 grupą turystów na morzu Adriatyckim. Stanowi to nawet wyższy wskaźnik niż w poprzednich latach.

Jest coś, o czym szczególnie warto pamiętać wybierając się na żagle w tych trudnych czasach?

Aby w dobie pandemii żeglarstwo było bezpieczne, trzeba spełniać kilka ważnych warunków. Po pierwsze dobrze jest popłynąć w zorganizowanej grupie osób. Mądrze jest też wybrać dobrze przygotowane i odkażone jachty. To trzeba sprawdzić samemu za każdym razem, niestety nie wszystkie nawet znane firmy oferują odkażanie jachtów przed rejsem. Najlepsze firmy organizujące rejsy wprowadziły też zmiany do umów. Jest w nich wpisany obowiązek potwierdzenia dobrego stanu zdrowia oraz potwierdzenia braku wcześniejszego kontaktu z osobami chorymi. Oczywiście najlepiej zaokrętować się na jachcie z osobami, z którymi znamy się już wcześniej. W ten sposób minimalizujemy ryzyko, że ktoś fałszywie potwierdzi swój dobry stan zdrowia. Na jachcie okrętuje się od 6 do 9 osób, wszyscy mieszkają w dwuosobowych kajutach, najczęściej z własnymi łazienkami. Ważne jest, żeby organizator rejsu zaproponował trasę i rozrywkę w trakcie podróży w miejscach, w których na lądzie nie będzie wielu turystów. Wybierajcie rejsy w urocze, ale odosobnione miejsca, unikajcie wielkich miast, dużych marin i portów. Morze i pokłady jachtów to miejsca samoizolacji, bez konieczności izolacji od atrakcji turystycznych i przyrodniczych.

Kto może być gwarantem bezpieczeństwa takiego rejsu?

Mimo, że Polacy to trzecia grupa żeglujących obcokrajowców, to dla kierujących jachtami w tym roku jest dużo więcej pracy. Szczególnie wybór trasy bezpiecznego rejsu to w tym roku zadanie dla osób doświadczonych, a nie dla początkujących sterników. Aby wynająć jacht w Chorwacji potrzebne są uprawnienia Jachtowego Sternika Morskiego oraz radiooperatora. Jeśli jednak wybierają się państwo na pokład rejsu organizowanego przez polską, profesjonalną firmę, to sternik jachtu musi dodatkowo posiadać też minimum podstawowe szkolenia bezpieczeństwa morskiego, tzw. STCW. Coraz częściej wymaga się, żeby sternik posiadał uprawnienia kapitana morskiego, międzynarodowe uprawnienia oraz kurs pierwszej pomocy. Niestety dopiero w trudnych warunkach można zweryfikować najważniejsze umiejętności sterników, dlatego tak ważne jest, żeby wcześniej wybrać dobrych, doświadczonych sterników, z aktualnymi i międzynarodowymi uprawnieniami. Sprawdzenie uprawnień sterników staje się na morzu takim samym standardem, jak sprawdzenie uprawnień kierowców autobusów. W tym roku bezpieczne rejsy powinny omijać duże skupiska ludności, a co za tym idzie, także łatwe i duże porty. W Chorwacji w najpiękniejszych małych portach obowiązuje rezerwacja miejsc. Niestety jedyny państwowy system rezerwacji działa tylko w dużych portach, które powinno się omijać chociażby z uwagi na niebezpieczeństwo zarażenia koronawirusem. Dlatego możliwość rezerwacji miejsc w małych portach to obowiązek doświadczonych sterników, posiadających prywatne kontakty do bosmanów. To tylko bosmani portów przyjmują rezerwacje dla jachtów w małych portach.

Koronawirusowe ABC?

Żeby rozpocząć przygodę z żeglowaniem wystarczy wybrać odkażony jacht i zaokrętować się do własnej lub sprawdzonej załogi. Jednak w tym roku, a szczególnie jesienią i zimą, wybór egzotycznych kierunków żeglarskich powinien być przez wszystkich szczególnie dobrze przemyślany. Niestety egzotyczne kierunki żeglarskie rodzą większe niebezpieczeństwo długiej kwarantanny. Dojazd w egzotyczne miejsca nie jest niemożliwy, tylko utrudniony. Wszystkie znane egzotyczne kierunki żeglarskie wymagają tylko aktualnych testów potwierdzających, że nikt z załogi nie choruje na koronawirusa SARS-CoV-2. Jednak dojazd wszędzie, poza najbliższą Europę, wymaga długotrwałego przebywania w komunikacji publicznej, co dodatkowo naraża na infekcję.

Niestety przy pozytywnym wyniku testu u kogoś z załogi jachtu, pozostała część będzie zmuszona do kwarantanny. Teraz już nie tylko zmiana krajów wymaga przedstawienia aktualnych - negatywnych wyników badań. Czasami przepłynięcie nawet z wyspy do wyspy wiąże się z takim obowiązkiem. Jeśli ktoś z załogi będzie miał pozytywny wynik badania, to dopiero negatywne wyniki wszystkich członków załogi po zakończeniu kwarantanny zwolnią jacht i załogę z przymusowej kwarantanny. Trzeba pamiętać, że nawet bezobjawowe przejście zachorowania na koronawirusa wiąże się z kwarantanną wszystkich osób na pokładzie. Tylko w niektórych krajach, po kilku dniach izolacji negatywny wynik testu zwolni załogę z kwarantanny. To właśnie niebezpieczeństwo zarażenia jak i wielodniowej kwarantanny jest głównym z powodów, dla których kierunki stosunkowo bliskie są nie tylko atrakcyjne, ale też są najbezpieczniejsze. 

19

Czy pandemia uwydatniła słabe/mocne strony żeglarstwa?

Żeglarze, jak chyba jedni z nielicznych byli na to przygotowani. Przecież dla nas to codzienność, że mamy zapasy na wiele tygodni do przodu. Jesteśmy czasem tygodniami w odosobnieniu i mamy świadomość, że na morzu nikt w zasadzie nam nie pomoże. Śmiejemy się, ale u nas jest jak na Alasce. Musimy się znać na wszystkim i ze wszystkim sami musimy sobie radzić. My oboje z żoną jesteśmy dodatkowo instruktorami i egzaminatorami żeglarstwa. Uczymy wszystkich żeglarstwa, ale to jest nasze życie, a nie tylko praca. Dziś jeszcze bardziej niż lata temu jesteśmy na to przygotowani. Fakt, że pandemia wyczerpie nasze oszczędności. Jest nam jednak przykro, że wielu łamie zasady. Jeszcze trudniej jest nam obserwować, że wielu bankrutuje. Mimo wszystko żeglarze to wyselekcjonowana grupa zawodowców, nawet jak pandemia zwolni, to na jachtach najłatwiej zachować reżim sanitarny i najłatwiej też spotkać ludzi podobnych nam - czyli podróżników, którzy żyją przygodami, ale nie ryzykują, jeżeli nie trzeba. Na morzu, gdy mamy sztorm, to wtedy nadchodzi czas ratowania życia własnego i innych. A wielu z nas przeżyło takie warunki wiele razy. Po takich momentach każda minuta życia smakuje bardziej i nikt bez potrzeby nie ryzykuje, wiedząc, jak kruche jest życie. Tego też uczymy podczas rejsów i szkoleń.

Mówi pan o kwestiach finansowych. Firmy zajmujące się organizacją rejsów także mocno odczuły pandemię?

My jesteśmy od lat podróżnikami i tylko dzięki wieloletniej pracy nie mieliśmy znaczącego spadku ilości żeglarzy i klientów. Niestety wiele firm i wielu kapitanów zbankrutowało. To dla nas też wyjątkowy okres, od 12 lat drugi raz mamy kwartał wolnego czasu. Z jednej strony to super, bo nadrabiamy czas rodzinny, ale to też duże wyzwanie dla naszego skromnego budżetu podróżników. My żyjemy z rejsów, szkolenia sterników, doradztwa finansowego oraz sprzedaży jachtów. W tej chwili żyjemy z oszczędności i zajmujemy się pomaganiem innym. Mamy też nadzieję, że już od przyszłego roku będziemy cieszyć się nie tylko bezpieczeństwem, ale i swobodą podróży. Dziś piszemy książkę, pomagamy innym i uczymy on-line. Żeglarze zawsze muszą umieć się dostosować, bez narażania innych.

Rozmawiał Filip Karman

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor