Warto na wstępie zaznaczyć: opisywane poniżej wzorce to ogólne tendencje, a nie definitywne wyroki. Inteligencja nie jest jednowymiarowa – przejawia się na wiele sposobów. Ktoś może być genialny w matematyce, ale mieć trudności z wyrażaniem się; inny – wyjątkowo inteligentny emocjonalnie, lecz mniej biegły w logicznym argumentowaniu. Każdy człowiek ma swoje mocne i słabe strony – i nie sposób ocenić nikogo wyłącznie po tym, jak mówi. Szczególną ostrożność warto zachować w przypadku osób, które od lat żyją za granicą – ich sposób wypowiadania się może być ukształtowany życiem między dwoma językami: gdy język ojczysty traci głębię, a nowy jeszcze nie osiągnął pełnej płynności.
A jednak – sposób mówienia może na nasz temat wiele zdradzić. Psychologowie i językoznawcy od lat badają zależność między językiem a zdolnościami poznawczymi, odkrywając fascynujące prawidłowości. Pewne sformułowania, nawyki językowe czy zwroty częściej pojawiają się u osób o niższej niż przeciętna inteligencji. Nie oznacza to, że każda ich obecność świadczy o braku głębi – ale mogą być sygnałem, że warto się uważniej wsłuchać w to, co (i jak) ktoś mówi.
Jednym z takich sygnałów jest nadużywanie słownych wzmacniaczy, jak „bardzo”, „mega” czy „naprawdę”. Zamiast precyzyjnego określenia, niektórzy sięgają po mocne przymiotniki, które mają robić wrażenie, ale w gruncie rzeczy nie wnoszą zbyt wiele. Osoby o bogatszym języku częściej używają słów typu „wyjątkowy”, „godny uwagi” czy „imponujący”, dobierając je trafnie do sytuacji.
Kolejna wskazówka to tendencja do powtarzania tych samych historii. Oczywiście każdy z nas wraca czasem do sprawdzonych anegdot, ale jeśli ktoś stale opowiada te same opowieści – bez względu na to, kto ich słucha – może to świadczyć o braku świeżych doświadczeń lub trudności z zapamiętywaniem, komu już coś opowiedział.
Sygnałem zawężonej perspektywy bywa też silne przywiązanie do programów typu reality show. Wspominanie ich od czasu do czasu nie jest niczym złym – ale jeśli stają się one głównym punktem odniesienia w rozmowie, może to sugerować ubogi zestaw źródeł informacji i opinii. Osoby o szerokich horyzontach czerpią inspiracje z książek, podcastów, dokumentów czy ciekawych rozmów z ludźmi.
Równie charakterystyczne bywa częste sięganie po utarte zwroty i powiedzonka. Choć bywają one wygodne i niekiedy trafne, to jednak ich nadużywanie świadczy o braku refleksji i trudnościach w formułowaniu własnych myśli. Jeśli ktoś stale mówi „jakoś to będzie” albo „lepiej dmuchać na zimne”, zamiast wyrażać konkretne przemyślenia, może to sygnalizować myślowe uproszczenia.
W rozmowach – szczególnie tych trudniejszych – wiele mówi także styl argumentacji. Jeśli ktoś zamiast rzeczowych kontrargumentów sięga po obelgi czy ataki personalne, najczęściej nie wynika to z siły przekonań, lecz z bezradności wobec złożonej dyskusji. Inteligencja emocjonalna objawia się m.in. umiejętnością prowadzenia sporów bez agresji.
Zdarza się też, że to właśnie osoby, które najgłośniej podkreślają swoją inteligencję, mają z nią największy problem. Prawdziwie inteligentni ludzie zwykle nie potrzebują tego udowadniać – wiedzą, że zawsze jest coś do nauczenia. Efekt Dunninga-Krugera pokazuje zresztą, że to osoby o najniższych kompetencjach najczęściej przeceniają własne zdolności.
I wreszcie – trudności z rozumieniem pojęć abstrakcyjnych, metafor czy przenośni. Gdy ktoś odbiera rzeczy wyłącznie dosłownie i nie potrafi wejść w głębszy poziom rozmowy, może to świadczyć o ograniczonej zdolności do myślenia symbolicznego. Oczywiście nie każdy musi być filozofem, ale umiejętność odniesień, skrótów myślowych czy symboli świadczy o sprawności poznawczej.
A co z emigrantami?
W tym kontekście warto zatrzymać się na chwilę przy osobach, które od lat mieszkają za granicą i funkcjonują między dwoma językami. Dla wielu emigrantów język ojczysty z czasem traci płynność i głębię – rzadziej go używają, brakuje kontaktu z nowym słownictwem, zmienia się też rytm myślenia. Równocześnie nowy język – angielski czy inny – może nie stać się jeszcze na tyle naturalny, by pozwalał na swobodne, wielowymiarowe wyrażanie się.
To naturalne i nie powinno być mylone z brakiem inteligencji. Wypowiedzi mogą brzmieć prosto lub niezgrabnie, ale nie oznacza to braku głębi – raczej ograniczenia narzędzia, jakim jest język. Osoby żyjące w dwóch światach często myślą w jednym języku, a mówią w drugim – co prowadzi do uproszczeń i skrótów. Dlatego oceniając kogoś na podstawie tego, jak mówi, warto pamiętać o kontekście kulturowym i migracyjnym. Inteligencja nie znika wraz ze słowami – czasem po prostu nie ma się jak wyrazić.
Wnioski: wzorce, nie wyroki
Podsumowując – sposób mówienia może dawać pewne sygnały, ale nie powinien służyć jako jedyna miara czyjejś inteligencji. Język bywa niedoskonały, a nasz styl wypowiedzi zależy od wielu czynników – edukacji, środowiska, doświadczeń, a nawet stresu czy zmęczenia. Ważniejsze od oceny jest zrozumienie, skąd biorą się różnice i co mówią o naszym sposobie myślenia.
A prawdziwa inteligencja? Objawia się nie tylko w tym, jak mówimy – ale też w tym, jak słuchamy, jak się uczymy i jak traktujemy innych ludzi.