Radon to gaz bezbarwny, bezwonny i niewykrywalny bez specjalistycznych narzędzi. Amanda Koch z Departamentu Zdrowia Stanu Wisconsin podkreśla, że nie istnieją żadne zewnętrzne oznaki sugerujące jego obecność w domu.
Gaz ten powstaje w sposób naturalny w wyniku rozpadu promieniotwórczych pierwiastków – uranu, toru i radu – znajdujących się w skałach, glebie i wodach gruntowych. Choć radon występuje powszechnie, jego stężenie może znacznie wzrosnąć, gdy przedostaje się do wnętrza budynków przez szczeliny w fundamentach lub inne pęknięcia. W zamkniętej przestrzeni może osiągać poziomy zagrażające zdrowiu.
Według amerykańskiego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC), nie istnieje bezpieczny poziom ekspozycji na radon. Agencja Ochrony Środowiska (EPA) zaleca działania prewencyjne już wtedy, gdy stężenie w domu przekracza 4,0 pCi/L (pikokuri na litr).
W dłuższej perspektywie narażenie na podwyższone stężenia radonu może prowadzić do raka płuc. W Stanach Zjednoczonych to druga najczęstsza przyczyna zgonów na raka płuc (zaraz po paleniu papierosów), a główna przyczyna wśród osób niepalących. Co roku radon odpowiada za ponad 21 tys. zgonów na raka płuc. Problem w tym, że choroba rozwija się długo i często bezobjawowo – a gdy zostaje wykryta, leczenie jest już trudniejsze.
Realne zagrożenie
EPA przygotowała mapę stref ryzyka radonowego na podstawie danych geologicznych, rodzaju gleby, typu fundamentów i wyników wcześniejszych pomiarów. Największe ryzyko występuje w północnej części USA, od stanu Waszyngton przez Wielkie Równiny i Środkowy Zachód po Nową Anglię.
Mapa, stworzona w 1993 roku, nie pokazuje, gdzie dokładnie w domach występuje radon, ale pomaga instytucjom publicznym kierować działania profilaktyczne. Dane z testów z danego regionu również nie mówią nic pewnego o twoim konkretnym domu, bo ryzyko zależy od wielu zmiennych.
Jak podkreśla Koch: „Jedyny sposób, by się dowiedzieć, to przeprowadzić test. Nawet jeśli sąsiad ma wysoki poziom radonu, ty możesz mieć bardzo niski – i odwrotnie.”
Jak przeprowadzić test?
Testy są łatwo dostępne — można je kupić w marketach budowlanych, przez internet lub w lokalnych urzędach zdrowia. Zazwyczaj test umieszcza się na kilka dni w najniżej położonym, używanym pomieszczeniu, np. w piwnicy. Później próbka trafia do laboratorium, a wynik przychodzi po 1–2 tygodniach.
Zaleca się wykonywanie testów co dwa lata oraz po większych remontach, szczególnie gdy wymieniasz okna, drzwi albo modernizujesz fundamenty.
Przed testem należy zamknąć dom na co najmniej 12 godzin – czyli nie otwierać okien ani drzwi zewnętrznych. Dlatego testy najczęściej wykonuje się zimą lub latem, gdy domy i tak są zamknięte z powodu ogrzewania lub klimatyzacji.
Co zrobić, jeśli wynik przekroczy normę?
Jeśli stężenie radonu w domu przekracza 4.0 pCi/L, zaleca się zainstalowanie systemu redukującego poziom gazu. Najczęściej oznacza to montaż rury odprowadzającej gaz spod fundamentu na zewnątrz budynku, zwykle aż ponad dach, wspomaganej przez mały wentylator. Koszt takiego systemu to zazwyczaj od 1 000 do 2 000 dolarów.
W domach z przestrzenią typu crawlspace (niewysoka przestrzeń pod podłogą) stosuje się folię z tworzywa sztucznego o dużej gęstości, którą przykrywa się ziemię. Pod folią instaluje się wentylator i rurę do odprowadzania radonu. Samo uszczelnianie pęknięć w fundamentach może ograniczyć napływ gazu, ale EPA nie zaleca tego jako jedynej metody walki z radonem.
Pełna lista metod redukcji radonu dostępna jest na stronie internetowej EPA.
Warto sprawdzić, nawet jeśli mieszkasz poza strefą podwyższonego ryzyka
„Nie ma znaczenia, gdzie mieszkasz ani jaki masz typ fundamentów — jedyne, co da ci pewność, to test” – mówi Amanda Koch. I choć nie trzeba testować każdego pomieszczenia z osobna, warto przynajmniej raz na jakiś czas poświęcić chwilę, by upewnić się, że dom, w którym mieszkasz, jest bezpieczny.