28 czerwca 2018

Udostępnij znajomym:

Kiedy Lidia Karine Souza dzwoni do swojego 9-letniego syna – a ma prawo tylko do 20 minutowej rozmowy raz w tygodniu – chłopiec przez łzy błaga ją, aby zrobiła wszystko, co w jej mocy, żeby wydostać go z rządowej placówki, gdzie przetrzymywane są dzieci imigrantów. Dziecko płacze pragnąc wrócić do matki.

27-letnia kobieta pochodząca z Brazylii, która stara się o azyl w Stanach Zjednoczonych twierdzi, że próbuje tego dokonać wszelkimi siłami.

Kilka tygodni zajęło jej odnalezienie dziecka po tym, jak zostali rozdzieleni na granicy pod koniec maja. Od kiedy została wypuszczona z zakładu w Teksasie w dniu 9 czerwca, wypełniła już prawie 40 stron dokumentów, według amerykańskich urzędników wymaganych, aby mogła odzyskać syna.

Następnie poinformowano ją, że zasady się zmieniły i musi dostarczyć odciski palców wszystkich członków rodziny mieszkających razem z nią na terenie Stanów Zjednoczonych oraz dodatkowe dokumenty. To, co ją spotkało, nie było spełnieniem amerykańskiego snu i zapewnieniem bezpieczeństwa sobie i swojemu dziecku, czego tak bardzo pragnęła.

„To jest koszmar” – powiedziała, ciągle czekając na ponowne połączenie z synem Diogo, z którym nigdy wcześniej nie rozstawała się na tak długo.

We wtorek adwokaci kobiety złożyli pozew przeciwko administracji Trumpa, żądając natychmiastowego zwolnienia jej syna. Chłopiec spędził już cztery tygodnie w zarządzanym przez rząd amerykańskim schronisku w Chicago, w dużej części samotnie w pokoju z powodu kwarantanny po ospie wietrznej. W poniedziałek samotnie, bez matki, obchodził swoje dziewiąte urodziny.

Prawnicy Souza mówią, że będą wnioskować o natychmiastowe przesłuchanie w tej sprawie, pomimo nakazu wydanego przez sędziego federalnego, zmuszającego rząd do ponownego zjednoczenia ponad 2,300 dzieci z ich rodzinami w ciągu 30 dni, lub 14 dni w przypadku dzieci poniżej 5. roku życia.

Jesse Bless, adwokat z Jeff Goldman Immigration w Bostonie, jednej z dwóch firm reprezentujących Souza, powiedział, że nie ekscytuje się jeszcze wtorkowym nakazem, ponieważ wie, że rząd może w dalszym ciągu zwlekać. „W tej chwili trudno im tak naprawdę zaufać” – powiedział.

Przez ostatnie dni i tygodnie wiele z setek rodzin rozdzielonych z własnymi dziećmi na granicy Stanów z Meksykiem w wyniku działań administracji Trumpa, walczylło z jednym z najbardziej złożonych systemów imigracyjnych na świecie, aby odnaleźć i odzyskać swoje dzieci. Dla wielu oznaczało to nierówną, pełną frustracji i rozdzierającą serca walkę. Większość z zatrzymanych osób nie mówi nawet po angielsku. Wielu nie ma posiada żadnych informacji na temat miejsca pobytu ich dzieci. Niektórzy dodają, że ich telefony pod numer infolinii rządowej nigdy nie zostały odebrane.

W tej sprawie pozostają ciągle ogromne wyzwania logistyczne i kwestia tego, czy amerykański rząd jest w stanie uporać się z kwestiami biurokracji, zamieszaniem i widocznym brakiem koordynacji przed wyznaczonym terminem.

Departament sprawiedliwości oraz departament zdrowia i opieki społecznej, który odpowiada za zatrzymane dzieci, nie podał w środę żadnych szczegółów na temat tego, jak sposób zamierza odpowiedzieć na wydane orzeczenie.

Anthony Romero, dyrektor wykonawczy American Civil Liberties Union, twierdzi, że uważa, iż termin jest realistyczny. „To kwestia woli politycznej, a nie zasobów” – powiedział.

Wśród utrudniających działania czynników jest fakt, że dzieci zostały wysłane do schronisk w całych Stanach Zjednoczonych, tysiące mil od granicy. Możliwe też, że wielu rodziców zostało już deportowanych z USA bez swoich dzieci.

Obywatelka Gwatemali została deportowana bez swojego 8-letniego syna. Musiała na miejscu znaleźć prawnika, aby pomógł jej odzyskać Anthony’ego. Elsa Johana Ortiz oklaskiwała orzeczenie sędziego federalnego, ale dodała: „Dopóki nie będzie ze mną, nie zaznam spokoju”.

W El Paso dziesiątki rodziców wypuszczonych w niedzielę z ośrodka zatrzymań rozpoczęło gorączkowe poszukiwania swoich dzieci, korzystając z jedynego wspólnego telefonu stacjonarnego w schronisku prowadzonym przez Annunciation House. Niektórzy natychmiast udali się w podróż do takich miejsc jak Nowy Jork, Dallas czy na zachodnie wybrzeże, aby zamieszkać z członkami swoich rodzin, z nadzieją, że znalezienie stałego miejsca zamieszkania ułatwi im odzyskanie dzieci.

Ubiegający się o azyl polityczny Wilson Romero ma nadzieję na jak najszybsze połączenie ze swoją 5-letnią córką Nataly w Kalifornii. Powiedział, że Nataly dochodzi do siebie po przebyciu ospy wietrznej, którą złapała w miejscu zatrzymania. Dziewczynka powiedziała mu, że wymiotuje i nie może nic jeść.

26-letni ojciec został rozdzielony z Nataly przez amerykańskie służby imigracyjne w maju w miejscowości El Paso. Pochodzący z Hondurasu mężczyzna powiedział, że opuścił swoją ojczyznę, aby jego córka miała szansę na lepsze życie. Teraz po prostu chce ją znowu zobaczyć.

„Modlę się do Boga, aby nastąpiło to jak najszybciej” – powiedział Romero, który na prawym ramieniu ma tatuaż z imieniem swojej córki.

Souza posiada również tatuaż z imieniem syna na nadgarstku.

Jej prawnik powiedział, że niektórzy rodzice, którzy próbują odzyskać swoje dzieci umieszczone w rodzinach przyjaciół lub krewnych, są proszeni o dostarczenie odcisków palców krewnych, rachunków, umów o wynajęcie mieszkania i podobnych dokumentów, których wielu nowo przybyłych imigrantów po prostu nie posiada.

Souza i jej syn zostali rozdzieleni ponad cztery tygodnie temu, po tym, jak kobieta wystąpiła o azyl, twierdząc, że jej życie jej zagrożone w rodzinnej Brazylii. Kiedy jej syn został zabrany, nie miała pojęcia, gdzie się znajduje, dopóki inna zatrzymana matka nie powiedziała jej, że jej dziecko zna chłopca o imieniu Diogo w schronisku w Chicago. Gdy udało jej się go odszukać, mogła porozmawiać z nim tylko przez 20 minut tygodniowo i powiedziano jej, że chłopiec najwcześniej zostanie zwolniony pod koniec lipca. Kobieta ma jednak nadzieję, że proces sądowy spraw, iż nastąpi to szybciej.

Souza miała możliwość spotkania się z synem. We wtorek po raz pierwszy od maja zobaczyła Diego. Objęli się i oboje płakali. „Tak bardzo za tobą tęskniłam” – powiedziała po portugalsku. Zapytany, jak się czuję, Diego odpowiedział „Teraz już lepiej”.

Ich spotkanie trwało godzinę. Następnie chłopiec musiał powrócić do rządowej placówki.

„Bardzo płakał, kiedy przyszedł czas na pożegnanie” – powiedziała kobieta. „Myślał, że już zabierzemy go do domu”.

Monitor

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor