Chicagowski sąd imigracyjny, rozpatrujący sprawy z całego Illinois oraz innych stanów Środkowego Zachodu, ma drugi najdłuższy w kraju czas oczekiwania na załatwienie sprawy.
Średni czas oczekiwania na rozpatrzenie sprawy przez sąd imigracyjny na Van Buren Street w centrum Chicago, jak podaje TRAC - ośrodek badań działający przy Syracuse University, w roku fiskalnym, który zakończył się tej jesieni, wzrósł do 1,019 dni.
W 2010 był to nieco ponad rok, ale od tego czasu czas oczekiwania na załatwienie sprawy wydłużał się każdego roku. Do roku 2014 było to 733 dni, a obecnie ponad 1,000. Ta liczba spowodowała, że Illinois znalazło się drugim miejscu wśród 50 stanów. Dłużej czeka się tylko w Kolorado.
Emerytowana sędzia chicagowskiego sądu imigracyjnego Eliza Klein wspomina, że kiedy rozpoczynała w nim pracę w 1994 roku, sprawy zajmowały miesiące, a nie lata.
Gail Montenegro, rzeczniczka sądu imigracyjnego w Chicago, powiedziała, że trzeba wziąć pod uwagę inne powody opóźnień niż biurokracja. “Złożoność niektórych przypadków oznacza, że rozpatrywanie takich spraw zajmuje więcej czasu, podczas gdy inne są relatywnie szybko załatwiane” - tłumaczy.
Pod koniec 2017 roku sąd imigracyjny w Chicago miał w swoim systemie ponad 25,000 oczekujących na rozpatrzenie spraw. Przedstawiciel federalnego biura Executive Office for Immigration Review, które jest częścią Departamentu Sprawiedliwości USA, powiedzieli, że liczba spraw w toku w całym kraju potroiła się w ostatnich latach.
Sądy imigracyjne musiały dostosować się do priorytetów administracji prezydenta Trumpa, czyli skupić się na ludziach dopuszczających się przestępstw kryminalnych, których należy jak najszybciej usunąć z USA.
Na obszarze pięciu stanów na Środkowym Zachodzie, w tym w Illinois, wzrosła liczba aresztowań i deportacji w roku fiskalnym, który zakończył się 30 września.
Jak podało chicagowskie biuro Urzędu ds. Imigracji i Ceł, liczba aresztowań wzrosła do 8,604 z 7,055 w 2016 r., a deportacji ponad dwukrotnie - do 5,327 z 2,326.
Tylko 12 procent spraw deportacyjnych, które trafiły do sądu imigracyjnego w Chicago w latach 2010 - 2016 dotyczyło przestępstw kryminalnych - wynika z danych ośrodka badań TRAC. Co najmniej 71 procent spraw deportacyjnych dotyczyło obywateli Meksyku, Salvadoru, Gwatemali, Hondurasu; pozostali imigranci pochodzili ze 161 innych krajów.
W sali sądowej widać w ostatnim okresie więcej rodzin z dziećmi i kolejki oczekujących na przesłuchania na korytarzach.
Każdy z pięciu sędziów dziennie rozpatruje co najmniej 26 przypadków. Sędzia Kathryn DeAngelis ma ich 61, w tym 18 po południu dotyczących osób ubiegających się o anulowanie nakazu deportacji.
W grudniu Departament Sprawiedliwości oświadczył, że od zeszłego stycznia skierował do pracy 50 sędziów imigracyjnych i planuje dodać jeszcze ich więcej.
Cel to zmniejszenia liczby spraw do rozpatrzenia o połowę do 2020 r. - stwierdził w oświadczeniu dyrektor wykonawczy federalnego biura Executive Office for Immigration Review, James McHenry.
"Mam już zaplanowane przesłuchania w 2021 roku” - powiedział adwokat imigracyjny Dario Castaneda. "Co mam powiedzieć swojemu klientowi? Po prostu siedź w napięciu? Przez cztery lata?".
Sprawa imigrantki z Hondurasu ubiegającej się o azyl w sądzie imigracyjnym w Chicago po czterech latach oczekiwania trafi na wokandę dopiero w 2019 roku.
Została osierocona w wieku 13 lat, po tym jak jej rodzice zostali zabici przez gang w połowie lat 90. Prawie 20 lat później jej brat został zabity przez członków tego samego gangu, a jej mąż pobity prawie na śmierć. Wysłał ją z dwoma młodymi córkami z Hondurasu na amerykańską granicę w Meksyku. Przedostała się do Teksasu.
Abdus Samad Pardesi, prawnik z Chicago, chce pomóc kobiecie, którą dla jej bezpieczeństwa nazywa tylko imieniem ”Rosa”. Robi to pro bono od 2015 r. Data przesłuchania w sądzie imigracyjnym w Chicago, wielokrotnie przesuwana w ciągu ostatnich trzech lat, teraz została ustalona na 2019 rok.
JT
