Ruch pocztowy do Stanów Zjednoczonych niemal zamarł po tym, jak pod koniec sierpnia administracja federalna zawiesiła zasady tzw. zwolnienia de minimis. Dane opublikowane przez Światowy Związek Pocztowy, agendę ONZ, pokazują, że już 29 sierpnia liczba przesyłek kierowanych do USA spadła aż o 81 procent w porównaniu z tygodniem wcześniejszym.
Dotychczasowe przepisy pozwalały na bezcłowy import małych paczek o wartości poniżej 800 dolarów. To rozwiązanie, korzystne zarówno dla konsumentów, jak i wielu sprzedawców internetowych, zostało jednak z dniem 30 lipca zniesione rozporządzeniem prezydenta. Od tej chwili wszystkie towary trafiające na teren USA obciążane są opłatami celnymi zależnymi od kraju pochodzenia.
Dyrektor generalny Światowego Związku Pocztowego Masahiko Metoki podkreślił w oświadczeniu, że zadaniem organizacji jest zagwarantowanie swobodnego przepływu przesyłek na całym świecie. Jak zaznaczył, trwają intensywne prace nad technicznym rozwiązaniem, które miałoby przywrócić możliwość normalnej wymiany pocztowej ze Stanami Zjednoczonymi.
Decyzja Waszyngtonu tłumaczona jest koniecznością walki z nielegalnym handlem. Amerykańska administracja wskazuje, że dzięki wcześniejszym regulacjom łatwiej było przenikać na rynek podrobionym towarom, a nawet przesyłkom zawierającym fentanyl.
„Zbyt długo ta luka pozwalała przestępczym sieciom zalewać Amerykę podrobionymi produktami i narkotykami. Te czasy się skończyły” – mówił w sierpniu komisarz amerykańskiej służby celnej i ochrony granic Rodney Scott.
W efekcie co najmniej 88 narodowych operatorów pocztowych, w tym Polska, ograniczyło lub całkowicie zawiesiło usługi kierowane do Stanów Zjednoczonych, czekając na wypracowanie nowego mechanizmu współpracy.
