23 czerwca 2022

Udostępnij znajomym:

Jesteś w restauracji i masz ochotę na danie rybne. Kelner proponuje karpia azjatyckiego, co nie brzmi zbyt apetycznie. Co innego, jeśli zaproponuje „pieczoną potrawkę z copi”. Lepiej, prawda?

W ramach prowadzonych od dawna działań marketingowych Illinois zmieni nazwę inwazyjnego karpia azjatyckiego, co ma pomóc wprowadzić tę rybę do restauracyjnych menu i na domowe stoły. Nowa nazwa, która została oficjalnie podana do wiadomości publicznej w tym tygodniu brzmi: COPI.

„Nazwa karp jest taka... szorstka, że ludzie nawet tej ryby nie spróbują” – mówi Kevin Irons, zastępca szefa rybołówstwa w Departamencie Zasobów Naturalnych stanu Illinois. „Ale jest on zdrowy i naprawdę smakuje cholernie dobrze”.

Span, chicagowska firma zajmująca się komunikacją społeczną i promocją, wymyśliła nazwę „copi”. Jest to skrócona nazwa słowa “copious”, co w tłumaczeniu znaczy „obfity” i nawiązuje do dynamicznie rozwijającej się populacji kilku odmian tej ryby w samym sercu Stanów Zjednoczonych.

Federalna Inicjatywa Odnowy Wielkich Jezior finansuje pięcioletni projekt o wartości 600,000 dolarów, którego celem jest zmiana nazwy karpia i udostępnienie go na szeroką skalę w celach spożywczych. Do tej pory w ramach projektu zarejestrowało się już kilkudziesięciu dystrybutorów, przetwórców, detalistów i wiele restauracji. Większość z nich znajduje się w Illinois, ale niektóre dostarczają do innych stanów lub na terenie całego kraju.

„To może być ogromny przełom” - powiedział John Goss, który kierował wysiłkami administracji Obamy, aby powstrzymać inwazję karpi i pracował nad projektem zmiany nazwy. „Następne kilka lat jest bardzo ważne dla budowania zaufania i jego akceptacji”.

Stanowy Departament Zasobów Naturalnych (IDNR) od dawna próbuje zmienić naszą opinię o karpiu azjatyckim, który w wielu innych krajach cieszy się dobrą opinią, zwłaszcza w kuchni. W Polsce ryba ta nazywana jest TOŁPYGĄ, a w książkach kucharskich znaleźć można dziesiątki przepisów na jej przygotowanie.

Jayette Bolinski, dyrektor ds. komunikacji w IDNR powiedziała, że celem działań departamentu jest zwiększenie konsumpcji w USA. „Istnieje wiele dezinformacji na temat azjatyckiego karpia. Ludzie po prostu nie są skłonni do ich jedzenia, mimo że są spożywane na całym świecie, a zwłaszcza w Chinach, gdzie uważa się je za przysmak” – powiedziała.

„Próbujemy stworzyć popyt na te ryby, zachęcić ludzi do ich jedzenia, aby zwiększyć zapotrzebowanie na połowów komercyjny, co pomoże zmniejszyć pogłowie w wodach stanowych (głównie Illinois River). A potem pomysł jest taki, że rozpropagujemy to na cały kraj” – powiedziała Bolinski.

Zmiana nazwy kilka razy się udała

Prof. Pradeep Chintagunta z University of Chicago powiedział, że zmiana nazwy (rebranding) zadziałała na inne gatunki. „Chilean sea bass, z tego co rozumiem, w rzeczywistości jest antarem patagońskim. Myślę więc, że było to całkiem udane”.

Poza tym mamy orange roughy, która była pierwotnie znana jako slimehead, a krab peekytoe był kiedyś znany jako krab błotny.

Chintagunta wspomniał również o sukcesie innych produktów spożywczych po zmianie nazwy. „Jeśli pomyślisz o branży suszonych śliwek w supermarkecie, to sprzedają się lepiej po odejściu od ich wizerunku i nazwy, gdyż wcześniej kojarzyły się z konsumpcją przez starszych ludzi”.

Karp azjatycki ma wysoką wartość odżywczą i bardzo niski poziom rtęci, a jednocześnie jego mięso jest bogate w kwasy omega-3.

„Kiedy idziemy do restauracji typu fast-food i jemy filet rybny w kanapce, często nie wiemy, jakich ryb do tego używają” – mówi prof. Chintagunta, ale ostrzega, że zmiana nastawienia będzie trudna. „Dopóki będzie dobrze smakować, mogą nie mieć nic przeciwko pochodzeniu mięsa”.

Skąd się wziął w amerykańskich rzekach

Szybko rozmnażające się ryby przypadkowo przedostały się do Mississippi w latach 70. XX wieku, po sprowadzeniu ich z Azji Południowo-Wschodniej, aby pomóc w czyszczeniu zbiorników retencyjnych gospodarstw rybnych w południowych stanach (głównie pożeraniu glonów). Po powodziach i przypadkowym wypuszczeniu do rzeki zaczęły migrować na północ. Zaatakowały też większość jej dopływów, wypierając rodzime gatunki, takie jak bass i crappie.

Według IDNR, karp azjatycki, a właściwie już copi, może zagrozić komercyjnemu rybołówstwu w Wielkich Jeziorach, którego wartość wycenia się na 7 miliardów rocznie. Odkąd ryby zostały wypuszczone do Missisipi, lokalne, stanowe i federalne jednostki rządowe współpracują, aby zapobiec przedostawaniu się ich do jeziora Michigan. „Kiedy spojrzysz na mapę, zobaczysz, że rzeka Illinois jest jedynym kanałem, który łączy Missisipi z Michigan i innymi Wielkimi Jeziorami” – mówi Bolinski.

rj

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor