Prezydent Donald Trump w środę po raz pierwszy jasno przyznał, że Konstytucja Stanów Zjednoczonych uniemożliwia mu kandydowanie na trzecią kadencję prezydencką. Wypowiedź padła na pokładzie Air Force One podczas lotu z Japonii do Korei Południowej i została poprzedzona miesiącami niejasnych sygnałów ze strony prezydenta.
"Jeśli się to czyta, jest dość jasne - nie wolno mi kandydować. To niefortunne, ale mamy wielu wspaniałych ludzi" - stwierdził 79-letni Trump, rozmawiając z dziennikarzami. Ta deklaracja wydaje się kończyć spekulacje, które sam prezydent podsycał przez ostatnie miesiące, czasem twierdząc, że żartuje, a czasem sugerując poważne zamiary.
Wypowiedź Trumpa pojawiła się dzień po tym, jak przewodniczący Izby Reprezentantów Mike Johnson jednoznacznie oświadczył, że nie widzi "drogi" dla prezydenta do pozostania w Białym Domu po zakończeniu drugiej kadencji w styczniu 2029 roku. Johnson, konstytucjonalista i bliski sojusznik Trumpa, ujawnił, że rozmawiał z prezydentem o tej kwestii.
"To był świetny okres, ale myślę, że prezydent wie - i rozmawialiśmy o ograniczeniach Konstytucji - choć wielu Amerykanów tego żałuje" - powiedział Johnson podczas konferencji prasowej. Odniósł się bezpośrednio do 22. poprawki do Konstytucji, która stanowi, że nikt nie może zostać wybrany na prezydenta więcej niż dwa razy.
Johnson podkreślił także praktyczne trudności w ewentualnej zmianie Konstytucji, o czym niektórzy otwarcie wspominają. „Nie widzę sposobu na poprawkę Konstytucji, ponieważ zajmuje to około 10 lat” - wyjaśnił, wskazując na złożony proces wymagający zgody zarówno Kongresu, jak i stanów.
To nie koniec spekulacji
Jednak mimo tych deklaracji, Trump nie położył kresu wszystkim spekulacjom. Dzień wcześniej, również na pokładzie Air Force One, prezydent mówił dziennikarzom, że „bardzo chciałby to zrobić”, odnosząc się do potencjalnej trzeciej kadencji. „Czy nie wykluczam tego? Będziecie musieli mi powiedzieć” - dodał wówczas tajemniczo.
Spekulacje na temat trzeciej kadencji podsycał również Steve Bannon, były główny strateg Białego Domu, który w niedawnym wywiadzie twierdził, że istnieje „plan” dla trzeciej kadencji Trumpa. „Trump będzie prezydentem w '28 roku i ludzie powinni się z tym pogodzić” - stwierdził Bannon, nie przedstawiając jednak żadnych szczegółów.
Oficjalny sklep z gadżetami prezydenta od miesięcy sprzedaje czapki z napisem „Trump 2028”, które prezydent wystawia w Białym Domu. Johnson sugerował we wtorek, że są one jedynie sposobem na „trollowanie” demokratów. „Czapka Trump 2028 jest jedną z najpopularniejszych, jakie kiedykolwiek wyprodukowano, i dobrze się tym bawi, drażniąc demokratów” - wyjaśnił spiker.
Kontrowersyjny scenariusz wiceprezydentury
Prezydent odrzucił jednak jeden z bardziej kontrowersyjnych scenariuszy sugerowanych przez niektórych zwolenników - kandydowanie na wiceprezydenta, a następnie objęcie prezydentury po rezygnacji głównego kandydata. „Byłoby to dozwolone, ale tego nie zrobię. To zbyt cwane. Ludzie by tego nie polubili” - stwierdził Trump, choć taka strategia najprawdopodobniej naruszałaby 12. poprawkę do Konstytucji, która stanowi, że osoba niezdolna konstytucyjnie do objęcia urzędu prezydenta nie może też zostać wiceprezydentem.
W tej samej rozmowie Trump wskazał potencjalnych następców na rok 2028, wymieniając wiceprezydenta JD Vance'a i sekretarza stanu Marco Rubio. „Mamy JD, oczywiście - wiceprezydent jest świetny. Marco jest świetny. Nie jestem pewien, czy ktokolwiek wystartowałby przeciwko tym dwóm. Myślę, że gdyby stworzyli grupę, byliby nie do powstrzymania” - powiedział prezydent.
Wiceprezydent Vance w wywiadzie dla podcastu opublikowanym w środę powiedział, że Trump po raz pierwszy wspomniał o możliwości wspólnego startu Vance'a i Rubio sześć miesięcy temu podczas lunchu. Vance uznał jednak, że jest przedwcześnie, by poważnie rozważać kampanię w 2028 roku. „Będę pracował tak ciężko, jak potrafię, aby pomóc prezydentowi w kolejnych trzech latach i trzech miesiącach” - zadeklarował.
