07 listopada 2019

Udostępnij znajomym:

Najpierw żyjemy ekologicznie i w zgodzie z naturą, teraz podobnie umieramy. Do Chicago i w jego okolice dotarła moda na trumny i urny biodegradowalne oraz kremacje wodne. Coraz więcej lokalnych domów pogrzebowych oferuje już takie usługi.

Siedem lat temu Jack Davenport z Davenport Family Funeral Homes and Crematory usłyszał od klientów nietypową prośbę. Pewna rodzina starała się spełnić życzenie zmarłej osoby i pochować ją w biodegradowalnej trumnie, która pozwoliłaby na naturalny i szybki rozkład materiałów wykorzystanych w budowie.

Mężczyzna spełnił nietypową, jak na ówczesne czasy, prośbę i przy okazji rozpoczął produkcję i sprzedaż przedmiotów i materiałów osobom o podobnych potrzebach. Jego firma oferuje teraz nie tylko biodegradowalne trumny i urny, ale również specjalne, lniane ubrania.

“Robię to, bo ekologiczny, zielony ruch jest coraz większy” – tłumaczy Davenport – „Niektóre rodziny nie chcą kremacji, chcą pochówku. Uważają, że co powstało z ziemi powinno do niej powrócić”.

Zielone pogrzeby ograniczają emisję gazów cieplarnianych produkowanych przez wielkie krematoria, a także emisję toksycznych chemikaliów wykorzystywanych w balsamowaniu ciał. W miarę jak klienci zaczynają zwracać coraz większą uwagę na proces i jego skutki, domy pogrzebowe z Illinois starają się nadążyć z ofertą, a także spełnić oczekiwania związane z ograniczeniem emisji szkodliwych substancji.

Już kilkanaście takich instytucji w naszym stanie oferuje pochówek w biodegradowalnych trumnach z przetworzonych łupin migdałowych albo gustowny model ze skrobi kukurydzianej, wikliny czy z bambusa. Powodzeniem cieszą się trumny wykonane ze skompresowanego papieru – są oryginalne i w miarę tanie.

Coraz popularniejsze stają się również kremacje bazujące na wodzie, czyli tzw. ekologiczne upłynnianie. Amerykańscy naukowcy opracowali metodę ekologicznej utylizacji ciała.

Na czym ona polega?

W procesie tym wykorzystuje się „alkaliczną hydrolizę”. Ciało zanurza się w ciekłym azocie, a powstałe w ten sposób szczątki, można umieścić w małej, ekologicznej trumnie.

Według danych z tego roku zebranych przez organizację National Funeral Directors Association, mniej niż 20 procent domów pogrzebowych w USA oferowało tzw. zielone pogrzeby w ubiegłym roku. Niektóre z nich nie mogą tego robić ze względu na obowiązujące w niektórych stanach prawa, zakazujące niektórych form opisanych powyżej.

Jednak zapotrzebowanie jest coraz większe. Tak wielkie, że organizacja ta już lata temu zaczęła wydawać specjalne licencje dla domów pogrzebowych, uprawniające do organizowania ekologicznych pochówków i informujące, że dana firma posiada niezbędną wiedzę i umiejętności. Przemysł pogrzebowy w USA szacowany jest na 11 mld. dolarów, więc opracowywany został specjalny systemem certyfikacji, jak w przypadku ekologicznej i organicznej żywności, który ma weryfikować jakość dostarczanych usług.

Prawo obowiązujące w Illinois nie wymaga, by pochówek odbywał się w trumnie, więc coraz więcej cmentarzy zgadza się na ekologiczne ceremonie. By można było pochówek tak nazwać, używa się nie tylko ekologicznej trumny, urny i ubrań, ale także eko-karawany, czyli elektrycznych samochodów.

Nie wiadomo dokładnie, ile cmentarzy w naszym stanie zgadza się na ekologiczny pochówek, ale nie ma ich wiele. Kilka, może kilkanaście w całym Illinois. Wiadomo, że jeden w okolicy Chicago znajduje się w Vernon Hills.

W większości przypadków zielone pogrzeby organizowane są na prośbę zmarłych. Wszystko jest zwykle wcześniej przygotowane.

Koszt też jest inny – informuje wspomniana przed chwilą organizacja National Funeral Directors Association. W przypadku tradycyjnej ceremonii rodzina powinna liczyć się z kosztem ok. $9,000. Ekologiczny pochówek jest tańszy, bo nie wymaga drogich chemikaliów do balsamowania. Davenport ma gotowy cennik takich usług - $5,200, jeśli wykorzystana jest ekologiczna trumna, $4,800, jeśli pochówku dokonuje się bez trumny, w całunie lnianym w który zawinięte jest ciało.

Droższa od tradycyjnej kremacji jest jednak tzw. alkaliczna hydroliza, czyli upłynnienie ciała, zamiast jego spalania. Wymaga to specjalnego urządzenia i oferowane jest na razie przez nieliczne domy pogrzebowe. Koszt takiego procesu wynosi ok. 3 tysięcy dolarów.

Moda na ekologiczny pochówek powoli obejmuje powoli cały świat, ale już objęła Europę. W samej Wielkiej Brytanii istnieje kilkaset naturalnych miejsc pochówków – niektóre z nich prowadzone są przez lokalne władze, a inne znajdują się w rękach prywatnych. Nawet w Polsce większość zakładów pogrzebowych posiada w swojej stałej ofercie „kartonowe trumny”.

Ciekawym rozwiązaniem jest biodegradowalna urna Ovo autorstwa Małgorzaty Dziembaj. Projekt składa się z biodegradowalnego pojemnika z prochami, który może zostać zakopany w ziemi i stać się podstawą, na której wyrośnie drzewo.

„Dla mnie dostępne za granicą biodegradowalne urny były za mało eleganckie, jak na coś tak poważnego jak pochówek. Zaczęłam się zastanawiać jak nadać temu ładniejszą formę. Wtedy przyszła idea Ovo, gdzie część ceramiczna zostaje przy żyjących a część biodegradowalna jest chowana do ziemi i ulega rozkładowi” – powiedziała Małgorzata Dziembaj.

Amerykańska firma pogrzebowa „Eternal Reefs” zaprojektowała system betonowych urn-raf. Takie trumny w postaci rafy tworzą nie tylko podwodny cmentarz, ale przyczyniają się do tworzenia nowych morskich siedlisk dla ryb i innych form podwodnego życia.

Jak powstaje taka rafa? Skremowane zwłoki miesza się z betonem, następnie z tak powstałej masy formuje się 30 kilogramową kulę, którą umieszcza się w okrągłej, betonowej rafie. Ceny podwodnych kwater kształtują się na poziomie 3 tys. dolarów za osobę.

RJ

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor