25 lutego 2016

Udostępnij znajomym:

Niewielka potyczka pomiędzy firmą Apple i Federalnym Biurem Śledczym zamieniła się w wielką bitwę, do której włączają się kolejne zastępy wojowników. Po jednej stronie mamy technologicznego giganta przekonującego, iż wynik starcia wpłynie m.in. na przyszłe bezpieczeństwo danych i naszej prywatności. Po drugiej zastępy rządowych agencji starających się nam uświadomić, że ich ewentualna przegrana to koniec skutecznej walki z przestępcami i terrorystami. Tak przynajmniej przedstawiają to strony konfliktu, choć tak naprawdę sprawa jest nieco bardziej skomplikowana.

O co chodzi?

W bardzo wielkim skrócie wygląda to następująco:

FBI domaga się pełnego dostępu do pamięci telefonu iPhone 5c należącego do Syeda Farooka, jednego z zamachowców z San Bernardino w Kalifornii, gdzie w ataku zginęło 14 osób, a 21 zostało rannych. Biuro Śledcze nie chce jednak odblokowania telefonu. Dzięki bardzo zaawansowanym programom zabezpieczającym technicy Apple, ci sami którzy stworzyli zabezpieczenia, nie są w stanie tego dokonać. Tak przynajmniej brzmi wersja oficjalna korporacji, co potwierdza wielu niezależnych ekspertów.

Biuro chce więc od producenta telefonu stworzenia programu pozwalającego na neutralizację jednej z funkcji bezpieczeństwa, która całkowicie kasuje pamięć w przypadku 10-krotnego wprowadzenia błędnego hasła. Wtedy FBI lub jakakolwiek inna agencja rządowa może w nieskończoność bombardować urządzenie milionami kombinacji cyfr i liter bez ryzyka utraty danych. Specjalny program używany obecnie do łamania haseł jest w stanie wygenerować i sprawdzić ich tysiące w ciągu sekundy. Możemy więc śmiało powiedzieć, że Apple ma pomóc FBI w stworzeniu hakerskiego programu pozwalającego na łamanie szyfrów we własnych telefonach.

Apple odmawia

Szef Apple, Tim Cook, odmówił współpracy. FBI skierowało więc sprawę do sądu. Ten wydal nakaz asystowania przez firmę w tworzeniu odpowiedniego oprogramowania przez FBI. Cook nie dostosował się do zaleceń sądu upubliczniając sprawę i licząc na wsparcie innych. Uzyskał je, w związku z czym biuro postanowiło przedstawić własny punkt widzenia z nadzieją, że znajdą się podobnie myślący. Znaleźli się. Sprawa bardzo szybko nabrała rozgłosu, a w dyskusję zaangażowali się przedstawiciele największych firm technologicznych, politycy, użytkownicy, organizacje pro i antyrządowe, wszystkie niemal agencje bezpieczeństwa.

Tim Cook napisał otwarty list do użytkowników produktów Apple, w którym stwierdził, że FBI posunęło się za daleko nakazując jego firmie stworzenie oprogramowania osłabiającego zabezpieczenia własnych urządzeń. Zauważył, że ktoś mógłby skopiować taki program, po czym mógłby on trafić w niepowołane ręce. Każdy iPhone można by było za jego pomocą w każdej chwili odblokować.

FBI kontratakuje

Federalne Biuro Śledcze nie przyjęło tłumaczenia Apple. Przypomniało natomiast, że nie domaga się dostępu do wszystkich telefonów, ale tylko tego jednego. Zasugerowano, że jeśli producent zachowa środki ostrożności, to oprogramowanie nie wydostanie się na zewnątrz i nie zostanie przez niepowołane osoby wykorzystane.

James Comey, szef FBI dodał, iż w sprawie tej Apple wykazuje większą troskę o własny interes i zyski, niż bezpieczeństwo kraju. Zgodził się, że sprawa najprawdopodobniej trafi do sądu i pewnie rozstrzygnie dopiero najwyższa jego instancja. Jest jednak spokojny o wynik. Biorąc pod uwagę, o co toczy się walka, spokój Comeya jest zrozumiały. Eksperci i prawnicy, nawet sympatyzujący z szefem Apple, wróżą jego przegraną.

Należy zwrócić uwagę na jedno. Większość firm technologicznych, zwłaszcza telekomunikacyjnych, od lat współpracuje z agencjami rządowymi. Dostawcy internetowi zwykle udostępniają adresy IP poszczególnych komputerów, dostawcy usług telefonicznych zgadzają się na dostęp do naszych wiadomości dźwiękowych i tekstowych oraz historii rozmów. Ma to jednak miejsce w przypadkach naruszenia prawa, gdy sąd wyda nakaz przekazania takich danych. Nigdy jednak żadna firma nie pozwala swobodnie buszować po własnych serwerach i nie doszło jeszcze do tego, by działania takie mogły w najmniejszym stopniu osłabić bezpieczeństwo danych pozostałych klientów, co może nastąpić w wyniku wymuszonej współpracy Apple z FBI.

Od 2008 roku firma Apple 80 razy odblokowała na prośbę sądu lub FBI telefony podejrzanych o przestępstwa. Zawsze jednak dawała do zrozumienia, że robi to niechętnie i pod przymusem. Chcąc uniknąć podobnych sytuacji w 2014 r. Tim Cook zadecydował o wprowadzeniu do nowych smartfonów tej marki dodatkowych zabezpieczeń. Od tego czasu użytkownik wprowadza hasło, którego nie mogą złamać nawet technicy Apple. Dzięki temu na kolejne prośby władz firma może odpowiadać: nie jesteśmy tego w stanie zrobić. Taki był plan. Jednak sprytny plan FBI wszystko zmienił. Nie dziwi więc chyba nikogo opór producenta.

Z drugiej strony znacznie ważniejsze i bardziej wartościowe od naszych danych jest życie ludzkie. FBI podejrzewa, iż w pamięci telefonu iPhone 5c należącego do Farooka znajdują się informacje mogące pomóc w udaremnieniu podobnych zdarzeń w przyszłości. Wprawdzie oficjalnie podejrzewa się, iż działania małżeństwa z San Bernardino inspirowane były przez ISIS, to jednak do tej pory śledczym nie udało się tego potwierdzić. Wszystkie dane znajdujące się w tzw. chmurze, czyli na serwerach zewnętrznych, Apple już udostępniło śledczym. Pozostaje siedem tygodni użytkowania smartphona, gdy dane nie były przez Farooka wysyłane na zewnątrz. Dochodzeniowcy mają nadzieję, że znajdą tam nową korespondencję, smsy i kontakty. Czy rzeczywiście w pamięci urządzenia agencja znajdzie jakieś informacje, czy nie, powinna mieć prawo i możliwości dostępu do nich. Prośba o pomoc wydaje się więc uzasadniona. Pojawia się więc pytanie, dlaczego w zgodzie z dotychczasowymi zasadami współpracy nie przekazano telefonu producentowi z prośbą o jego odblokowanie tylko nakazuje się asystę w stworzeniu programu łamiącego zabezpieczenia?

Opinia publiczna

Teoretycznie to Tim Cook rozpoczął publiczną debatę w tej sprawie. Odrzucając nakaz sądowy zwrócił się do użytkowników, by sami ocenili, o jak wysoką stawkę toczy się gra. Jednak w pewnym sensie to samo FBI zmusiło go do tego. Według The New York Times prawnicy reprezentujący Apple poprosili biuro śledcze o załatwienie sprawy w tajemnicy, bez upubliczniania jej treści. Na coś takiego również zgodę wydaje sąd, który potwierdza, iż materiały dotyczące sprawy nie zostaną zapisane w ogólnodostępnych rejestrach. Jednak rząd zdecydował się na tradycyjną drogę, czyli publiczne złożenie pozwu. Czy mamy rozumieć, że Apple było gotowe na współpracę pod warunkiem, że nie dowiedzą się o niej użytkownicy i akcjonariusze? Być może. Dlaczego FBI nie skorzystało z tej drogi? Być może świadomie chciało stworzyć precedens wykorzystując nadarzającą się okazję i w przyszłości w podobnych sytuacjach mieć za sobą prawo, a nie bawić się w podchody i marnować czas na rozprawach sądowych. To oczywiście tylko przypuszczenia, jednak kilka miesięcy temu James Comey publicznie przecież stwierdził, iż podległa mu organizacja ma coraz większe problemy ze zbieraniem danych w związku z coraz bardziej zaawansowanymi zabezpieczeniami producentów sprzętu elektronicznego.

Media próbują w miarę dokładnie przekazywać techniczne i prawne zawiłości sprawy, jednak wszyscy mają wrażenie, że strony konfliktu nie są wcale tymi aspektami zbytnio zainteresowane. Zamiast tego zwróciły się bezpośrednio do opinii publicznej, tak jakby to ona miała zadecydować o wyniku starcia. W miniony weekend James Comey kontynuował serię wystąpień mających na celu wytłumaczenie działań FBI. W prostym liście do czytelników jednego z blogów napisał, że moralnym obowiązkiem FBI jest dalsze śledztwo i poszukiwanie prawdy, czego elementem jest sporny telefon. „Nie będziemy mogli spojrzeć na siebie w lustrze, nie będziemy mogli spojrzeć w oczy rodzinom ofiar z San Bernardino, jeśli nie pójdziemy tym tropem” – napisał Comey. Nakazał wszystkim wzięcie głębokiego oddechu i przypomnienie sobie niedawnego ataku terrorystycznego, w którym zginęło kilkanaście osób i który bezpośrednio stał się przyczyną trwającego konfliktu.

W poniedziałek Apple odpowiedziało publikacją równie prostego listu, w którym w punktach wymieniono powody, dla których firma odmawia współpracy. Podziękowano również za tysiące listów z całego kraju z wyrazami poparcia.

Od początku sprawy przeprowadzono kilkadziesiąt sondaży w tej sprawie. Poznanie ich wyników w dalszym ciągu nie wskazuje, kogo bardziej popiera społeczeństwo. Na przykład Pew Research Center zapytał:

Czy w odpowiedzi na sądowe polecenie dotyczące dochodzenia FBI w sprawie zamachu w San Bernardino Apple powinno odblokować telefon, 51 proc. badanych odpowiedziało tak, 38 proc. nie, 11 proc. nie miało wyrobionego zdania.

Ale na podobne pytanie zadane swym czytelnikom przez portal MarketWatch otrzymano nieco inne odpowiedzi: 60 proc. uznało, że Tim Cook powinien dalej bronić prawa do prywatności, a tylko 36 procent, że w takich okolicznościach powinien się podporządkować.

Najbardziej odmienne, choć spodziewane ze względu na profil strony, są wyniki sondażu przeprowadzonego w sieci przez 9to5mac.com. Czytelników zapytano, czy Apple powinno włamać się do telefonu z San Bernardino? Nie – odpowiedziało 86 proc. Tak – 11 proc.

Oczywiście każdy sondaż przeprowadzany jest inaczej, na innej grupie i z zastosowaniem metod naukowych lub całkowitym ich pominięciem. Można jedynie wnioskować, iż młodsi, częściej korzystający z nowych technologii bardziej utożsamiają się z działaniami Apple niż FBI.

Czemu w ogóle aż tyle miejsca poświęcamy sondażom i opinii publicznej? Bo w ocenie wielu ekspertów obecne starcie wytyczy drogę na przyszłość. Mówi się dużo, że Apple ma sporo do stracenia. Jeśli ugnie się pod żądaniami FBI utraci zaufanie części użytkowników, a co za tym idzie część zysku. Tim Cook jest idealistą i nikt nie podejrzewa, iż prowadzi obecną walkę wyłącznie w obronie dobrego imienia swej firmy. Wizerunek w biznesie jest jednak ważny, bo jest elementem sukcesu. To samo odnosi się do rządu. Musi mieć poparcie społeczne dla swych działań, bo o ich realizacji decydują wybierani przez nas politycy. W sprawie Apple kontra FBI kraj podzielił się, ale należący do terrorysty z San Bernardino telefon odgrywa coraz mniejsza rolę.

Na podst. slate.com, fortune.com, latimes.com

opr. Rafał Jurak

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor