Gdy doktor Christopher Forrest rozpoczynał swoją karierę w pediatrii około 25 lat temu, przypadki dzieci z chorobami przewlekłymi były rzadkością. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Jak mówi Forrest, profesor pediatrii w Szpitalu Dziecięcym w Filadelfii, coraz więcej dzieci trafia do szpitali oraz gabinetów lekarzy podstawowej opieki z poważnymi i długotrwałymi problemami zdrowotnymi.
„One po prostu wydają się bardziej chore. I okazuje się, że rzeczywiście są” – mówi Forrest.
W nowym badaniu opublikowanym w czasopiśmie JAMA, Forrest i jego zespół informują, że zdrowie dzieci w Stanach Zjednoczonych uległo znacznemu pogorszeniu od 2007 roku w wielu kluczowych obszarach. Według danych z 2023 roku, dzieci w USA były o 15–20% bardziej narażone na występowanie chorób przewlekłych niż ich rówieśnicy w 2011 roku.
Szczególnie zauważalny był wzrost częstości występowania depresji, lęków, bezdechu sennego oraz otyłości. Wzrosły również wskaźniki autyzmu, zaburzeń zachowania, opóźnień rozwojowych i zespołu nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (ADHD). Coraz więcej dzieci zgłaszało także problemy ze snem, brak aktywności fizycznej, przedwczesne dojrzewanie oraz samotność.
„Przekaz jest jasny: zdrowie dzieci w USA pogarsza się od prawie dwóch dekad” – mówi Forrest. Badacze przeanalizowali osiem dużych zbiorów danych, w tym reprezentatywne badania ogólnokrajowe oraz miliony elektronicznych kart zdrowia pacjentów pediatrycznych.
Zespół badawczy prześledził również współczynniki śmiertelności wśród niemowląt, małych dzieci i nastolatków w USA, porównując je z wynikami z innych krajów o wysokich dochodach. Forrest podkreśla, że jeszcze w latach 60. XX wieku szanse na przeżycie dziecka w USA były porównywalne do tych w Europie. Dziś już tak nie jest.
„Odkryliśmy, że w latach 2010–2023 dzieci w USA były o 80% bardziej narażone na śmierć niż ich rówieśnicy z innych bogatych krajów” – mówi.
W przypadku niemowląt głównymi przyczynami wyższej śmiertelności były nagła śmierć łóżeczkowa (SUID) oraz wcześniactwo. Wśród starszych dzieci i młodzieży za większą liczbę zgonów odpowiadały przede wszystkim przemoc z użyciem broni palnej, wypadki drogowe oraz nadużywanie substancji psychoaktywnych.
„W 2020 roku liczba zgonów dzieci i młodzieży z powodu użycia broni palnej po raz pierwszy przekroczyła liczbę ofiar wypadków drogowych” – napisali autorzy badania.
Dr Frederick Rivara, profesor pediatrii na Uniwersytecie Waszyngtońskim i współautor komentarza towarzyszącego badaniu w JAMA, wskazuje na brak powszechnego dostępu do opieki zdrowotnej jako jedną z głównych przyczyn pogarszającego się zdrowia dzieci w USA. Przypomina, że w przeciwieństwie do Kanady czy Wielkiej Brytanii, Stany Zjednoczone nie oferują powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego.
„A teraz sytuacja się pogorszy, w momencie, gdy dzieci zostaną usunięte z Medicaid” – mówi Rivara, odnosząc się do ogromnych cięć w tym programie dla rodzin o niskich dochodach, które zostały zapisane w nowej ustawie podatkowo-budżetowej podpisanej w zeszłym tygodniu przez prezydenta Trumpa.
Według ośrodka Pew Research Center, na początku roku aż 41% dzieci w USA było objętych ubezpieczeniem Medicaid.
Rivara wraz z współautorami pisze w JAMA, że mimo iż inicjatywa administracji prezydenta „Make America Healthy Again” koncentruje się na ważnych zagadnieniach, takich jak choroby przewlekłe i wpływ wysoko przetworzonej żywności, to inne równoległe działania rządu podważają jej sens.
Do takich działań należą m.in. ogromne cięcia budżetowe w Departamencie Zdrowia i Opieki Społecznej – obejmujące programy zapobiegania urazom, likwidację zespołu prowadzącego kampanię „Safe to Sleep” (dotyczącą profilaktyki śmierci łóżeczkowej) oraz wspieranie inicjatyw podważających bezpieczeństwo szczepień dziecięcych.