Wraz z końcem pandemicznych ulg i wejściem w życie nowych przepisów w 2025 roku, miliony Amerykanów, którzy ponownie musieli zacząć spłacać swoje kredyty studenckie, odnotowały gwałtowny wzrost miesięcznych rat. Jednak to przedstawiciele najmłodszego pokolenia dorosłych – Gen Z – odczuwają największy ciężar. Średnia miesięczna rata kredytu studenckiego w tej grupie to dziś aż 526 dolarów, niemal dwa razy więcej niż średnia krajowa, która wynosi 284 dolary.
To niepokojące dane, które pochodzą z najnowszego badania przeprowadzonego przez firmę Empower. W ankiecie wzięło udział ponad 400 pożyczkobiorców, a wyniki jasno pokazują: dla wielu młodych ludzi kredyt studencki stał się nie tylko finansowym obciążeniem, ale też barierą uniemożliwiającą rozpoczęcie dorosłego życia.
Blisko jedna trzecia respondentów przyznała, że od 2025 roku ich miesięczne raty wzrosły. Ponad połowa (56%) stwierdziła, że przez kredyty studenckie nie mogą oszczędzać ani inwestować. Ponad 40% opóźnia przez to zakup domu, planowanie emerytury czy założenie rodziny. Raty kredytów stały się dla wielu przeszkodą w osiąganiu kolejnych etapów życiowych – a przecież dopiero zaczynają dorosłe życie.
Kevin Thompson, prezes 9i Capital Group, wyjaśnia: „Generacja Z ponosi dziś najwyższe raty przede wszystkim przez rosnące stopy procentowe. Te kredyty są znacznie droższe niż jeszcze kilka lat temu, a młodzi ludzie wchodzący na rynek pracy płacą za to najwyższą cenę”.
Co trzeci badany przyznał, że płaci ponad 200 dolarów miesięcznie – nawet w starszych grupach wiekowych. Dla wielu to znacząca kwota w miesięcznym budżecie. Szczególnie gdy trzeba też spłacać inne zobowiązania, jak karty kredytowe czy kredyty samochodowe – które, jak wynika z badania, wciąż często mają priorytet.
Zmiana sytuacji kredytobiorców związana jest przede wszystkim z wejściem w życie ustawy One Big Beautiful Bill Act, podpisanej przez prezydenta Donalda Trumpa. Nowe prawo zniosło dotychczasowe plany spłat uzależnione od dochodów, które ustanowiła administracja Bidena. Teraz osoby zarabiające mniej – w tym właśnie młodzi – mają znacznie mniej korzystne opcje spłaty.
Konsekwencje tej decyzji są poważne: wyższe raty, mniej elastyczne harmonogramy i większa presja finansowa. A to wszystko po kilku latach wytchnienia, gdy w czasie pandemii obowiązywało zawieszenie spłat.
Rebecca Rickert z Empower mówi: „Gdy osoby świeżo po studiach muszą płacić ponad 500 dolarów miesięcznie, priorytety się zmieniają. Oszczędności awaryjne, plany zakupu mieszkania, niezależność finansowa – to wszystko schodzi na dalszy plan”.
Wzrost zadłużenia, spadek nastrojów
Obciążenia finansowe przekładają się również na psychikę. Aż 59% respondentów badania przyznało, że odczuwa lęk związany z zadłużeniem. Dla wielu kredyt studencki stał się źródłem stałego stresu – nie tylko z powodu kwot, ale też przez brak poczucia kontroli nad własną przyszłością.
Wielu badanych zaczyna też kwestionować swoje decyzje edukacyjne. 42% z nich żałuje wyboru kierunku studiów lub uczelni, a 57% wyraziło żal związany z poziomem zadłużenia. I choć edukacja miała być inwestycją, coraz częściej postrzegana jest jako finansowa pułapka.
„Nowy system nie tylko nie pomaga pożyczkobiorcom, ale w wielu przypadkach ich dodatkowo pogrąża. Rodzice i studenci mają dziś mniej możliwości, by sfinansować edukację, a jednocześnie koszt studiów nadal rośnie” – twierdzi Leslie Silva, prawniczka i ekspertka ds. kredytów studenckich.
Więcej długów, mniej możliwości
Dług z tytułu kredytów studenckich przekroczył już 1,7 biliona dolarów – sześć razy więcej niż w 2003 roku. W 2024 roku aż 42,7 miliona Amerykanów posiadało federalne kredyty studenckie, a wielu z nich zalegało ze spłatami. Wśród Gen Z zaledwie 22% czuło się pewnie, jeśli chodzi o zdolność do spłaty swojego zadłużenia.
Niepokój ten przekłada się też na decyzje zawodowe. Kevin Thompson zauważa, że wielu młodych ludzi pozostaje w firmach tylko dlatego, że oferują one programy pomocy w spłacie kredytów. „To ogranicza mobilność zawodową i w praktyce ‘więzi’ ludzi w miejscach pracy, z której w innych okolicznościach mogliby zrezygnować” – mówi. „Moim zdaniem obecny system kredytów studenckich został zaprojektowany tak, aby utrzymać pożyczkobiorców przywiązanych do rynku pracy. Nie stało się tak przypadkowo, lecz celowo. Obciążając młodych ludzi długiem na wczesnym etapie, system zapewnia stały napływ siły roboczej z grupy, która musi stale zarabiać, aby utrzymać się na powierzchni”.
Zgodnie z nowymi przepisami, osoby wcześniej objęte planami spłat uzależnionymi od dochodu będą miały okres przejściowy, który potrwa do lipca 2028 roku. W tym czasie mają obowiązywać nowe formy spłaty, jednak zdaniem ekspertów nie zapewnią one wystarczającej ulgi.
„W praktyce oznacza to, że rodzice i studenci będą musieli więcej płacić z własnej kieszeni albo uciekać się do prywatnych pożyczek” – ostrzega Silva. A te są jeszcze droższe: nie mają górnego limitu oprocentowania, w przeciwieństwie do kredytów federalnych.
Co gorsza, zdaniem wielu specjalistów nie ma obecnie żadnych realnych przesłanek, że uczelnie zaczną obniżać swoje ceny. Może się więc okazać, że kolejne roczniki będą wchodzić w dorosłość z jeszcze większym długiem niż Generacja Z.
„Młodzi ludzie kończą studia z bagażem finansowym, który będzie im towarzyszyć przez lata” – mówi Alex Beene, wykładowca z University of Tennessee. „A to oznacza opóźnione decyzje życiowe, mniejszą stabilność i ograniczone możliwości budowania niezależności”.