We wtorek ok. godz. 8.30 czasu lokalnego na stacji metra nieopodal Sunset Park w Brooklynie doszło do strzelaniny, podczas której rannych zostało co najmniej 16 osób. Napastnik ubrany w maskę gazową najpierw odpalił najprawdopodobniej granaty dymne.
Pięć osób jest w stanie krytycznym. Komisarz policji Keechant Sewell przekazał, że atak na razie nie jest badanych pod kątem terrorystycznym, ale "niczego nie wyklucza". Do tej pory sprawca nie został zidentyfikowany
„Był dym, krew i krzyczący ludzie” - podsumował zdarzenie w stacji radiowej 1010 WINS jeden z naocznych świadków, dodając, że widział gigantyczne kłęby dymu wylewające się z pociągu po otwarciu drzwi.
Na filmach nakręconych na miejscu zdarzenia widać zakrwawionych pasażerów leżących na peronie, a także w wagonie metra.
New York Metro Brooklyn #USA #NewYork
— Hakan D (@Xxmanxx40D) April 12, 2022
6 dead unconfirmed pic.twitter.com/7z5eNgct7z
Atak wywołał bardzo duże niepokoje w mieście, które i tak jest bardzo czujne w obliczu wzrostu przemocy z użyciem broni i wszechobecnego zagrożenia terroryzmem. Nowojorczycy obawiają się korzystać z metra, co skłoniło urzędników do zwiększenia liczby policjantów w węzłach komunikacyjnych od Filadelfii po Connecticut.
Podczas, gdy trwają poszukiwania sprawcy, gubernator Kathy Hochul ostrzegła nowojorczyków, aby zachowali czujność.
"On wciąż jest na wolności. Ta osoba jest niebezpieczna" - powiedziała demokratka na konferencji prasowej.
O incydencie zostali poinformowani prezydent Joe Biden, wiceprezydent Kamala Harris i prokurator generalny USA Merrick Garland. Burmistrz Nowego Jorku Eric Adams, który obecnie przebywa na kwarantannie, w swoim oświadczeniu za pośrednictwem wideo przekazał, że miasto "nie pozwoli, by nowojorczycy byli terroryzowani, nawet przez pojedynczą osobę".
Do tragedii doszło na linii metra biegnącej przez południowy Brooklyn, w dzielnicy zamieszkałej głównie przez Latynosów i Azjatów, oddalonej o około 15 minut jazdy pociągiem od Manhattanu. Po zdarzeniu zamknięto wszystkie lokalne szkoły.
al
