"Doczekałam się czasów, gdy prezydentem został czarnoskóry mężczyzna. Chciałabym dożyć chwili, gdy na czele państwa stanie kobieta" - powiedziała oddając swój głos 106-letnia Donella. Afroamerykanka oddała głos na Hillary Clinton w Karolinie Południowej. Czy Ameryka jest gotowa na kobietę w Białym Domu?
Hillary Clinton, która w swej karierze politycznej zawsze angażowała się na rzecz praw kobiet, teraz podejmuje drugą próbę, by zostać pierwszą kobietą prezydentem USA.
W 2008 roku przegrała z Barackiem Obamą. Wtedy wyborcy postawili na pierwszego w historii czarnoskórego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Tym razem demokratyczna nominacja prezydencka jest w zasięgu Clinton, która odnosi zwycięstwa w prawyborach w kolejnych stanach, zwiększając swoją przewagę nad rywalem senatorem Bernie Sandersem.
Donald Trump, lider republikańskich prawyborów prezydenckich, który już się przymierza do walki z Hillary Clinton o prezydenturę, uważa, że jej sukces polega tylko na tym, że jest kobietą i stąd ma tak duże poparcie. "Szczerze mówiąc, gdyby Hillary Clinton była mężczyzną, nie zdobyłaby nawet 5 procent głosów. Jej kartą przetargową jest to, że jest kobietą" – stwierdził miliarder.
Trump nie ma nic przeciwko temu, żeby prezydentem była kobieta, ale nie Hillary Clinton. "Chciałbym, aby kobieta została prezydentem, ale ona nie jest odpowiednią osobą" - dodał. Zdaniem Trumpa nawet kobiety nie lubią Hillary Clinton.
Co najmniej 80% amerykańskich wyborców uważa, że kraj jest gotowy, by wprowadzić kobietę do Białego Domu - wynikało z sondażu przeprowadzonego przez CNN / ORC na początku marca. W 2008 roku, kiedy Clinton walczyła z Obamą o prezydenturę, taką opinię wyrażało zaledwie 6 na 10 wyborców. Obecnie 8 na 10 ankietowanych uważa, że kraj jest gotowy na kobietę prezydenta.
Opinię tę podziela więcej mężczyzn (83%) niż kobiet (76%). Demokraci są bardziej otwarci niż republikanie na kobietę prezydenta. Takie stanowisko prezentowało w sondażu 90% demokratów, w porównaniu do 68% republikanów.
Co najmniej 41% kobiet poniżej 50 roku życia stwierdziło, że wybór kobiety na prezydenta jest niezwykle lub bardzo ważny dla kraju. Wśród starszych kobiet taką opinię podziela 30%.
Młodsze kobiety, które chętnie biorą udział w demokratycznych prawyborach, były na ogół bardziej skłonne do wyboru mężczyzny na prezydenta i oddania głosu na przeciwnika Hillary Clinton, Bernie Sandersa, podczas gdy starsze kobiety stawiają na byłą sekretarz stanu.
"Kobiety są tak samo wykwalifikowane jak mężczyźni i jestem zadowolona, że amerykański elektorat to dostrzega" - powiedziała CNN żona senatora z Vermont, Jane Sanders.
"Wyborów nie należy sprowadzać do płci, ale do kwalifikacji i doświadczenia. Więc myślę, że to szalone, jeżeli ktoś myśli, że kraj nie jest gotowy na wybór kobiety na prezydenta" – zaznaczyła Jane Sanders.
Na jej męża w demokratycznych prawyborach prezydenckich głosują przeważnie przedstawicieli pokolenia milenijnego, osoby urodzone w latach 1980-2000. "Głosują, bo chcą zachwycić swoich chłopców" - taką kontrowersyjną opinię wyraziła znana amerykańska feministka Gloria Steinem. "Kiedy jesteś młoda, myślisz o tym, co robią chłopcy, a chłopcy są z Bernim" - stwierdziła.
Steinem nie była sama. Atak na kobiety, które poparły mężczyznę zamiast Hillary Clinton, przeprowadziła była sekretarz stanu Madeleine Albright. "Jest szczególne miejsce w piekle dla kobiet, które nie pomagają sobie nawzajem" - powiedziała na wiecu Hillary w New Hampshire.
Mało kobiet w amerykańskiej polityce
Za cztery lata będzie obchodzona 100. rocznica wprowadzenia 19. poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Przyznaje ona czynne i bierne prawo wyborcze kobietom.
Pokolenie matek musiało stoczyć walkę, by zapewnić równouprawnienie swoim córkom. Jednak kobiet w amerykańskiej polityce jest zdecydowanie mniej w porównaniu do mężczyzn. Panie zajmują zaledwie 20 procent miejsc w Kongresie USA.
W porównaniu do innych krajów Stany Zjednoczone również nie wypadają najlepiej. Ameryka znalazła się na 98. miejscu na świecie w rankingu, w którym ujęto wskaźnik liczby kobiet w legislaturze krajowej. W 1998 roku USA były na 59. pozycji. "Kobiety nie osiągną sprawiedliwej reprezentacji we władzy wykonawczej i ustawodawczej przez prawie 500 lat" - uważa Cynthia Terrell, przewodnicząca projektu FairVote.
Twarze kobiet, które mają pojawić się na amerykańskich banknotach po raz pierwszy od 100 lat, przypominać będą o trwające ciągle walce o równouprawnienie płciowe. Jego przejawem jest dysproporcja w zarobkach kobiet .
"Brak symboli kobiecego przywództwa w naszym społeczeństwie ma związek brakiem reprezentacji kobiet na stanowiskach kierowniczych" - napisała Asya Akca z wydziału nauk politycznych w "Chicago Maroon" studenckiej gazecie wydawanej na University of Chicago. "Przed nami szansa, by to zmienić" - zaapelowała.
Demokratka Hillary Clinton, pochwaliła decyzję administracji Obamy o umieszczeniu wizerunku Afroamerykanki Harriet Tubman na nowym banknocie 20-dolarowym. Była niewolnica, a później abolicjonistka zastąpi 7. prezydenta Stanów Zjednoczonych, Andrew Jacksona.
Hillary Clinton przypomniała, że już w 2008 roku podczas konwencji partii demokratycznej nawiązała do postaci czarnoskórej działaczki, która powinna "inspirować Amerykanów". Clinton powiedziała, że jeszcze jako senator z Nowego Jorku, pomogła zbierać pieniądze, by zachować dom Tubman w Auburn w tym stanie.
"Widziałam kiedyś szkolne przedstawienie, które zrobiło na mnie duże wrażenie, o tej zdeterminowanej i zadziornej kobiecie prowadzącej niewolników do wolności i mówiącej im: Nie patrz wstecz i nie zatrzymuj się. Jeśli słychać psy, nie poddawaj się. Jeśli słychać strzały, idź dalej... do wolności" - stwierdziła Clinton. "I to nie było to tylko o niej, ale także o naszym kraju".
Mamy jeszcze dużo do zrobienia" - dodała była sekretarz stanu.
Hillary Clinton uważa, że samo umieszczenie Harriet Tubman, czy inny kobiet na banknocie nie wystarczy. "Chcę mieć pewność, że kobiety będą zarabiać pieniądze, na które zasługują" - podkreśliła.
"Sukces kobiet w Ameryce, to sukces całego kraju. Mam dwie córki i oczekuję, że będą tak samo traktowane w pracy, jak czyichś synowie" – powiedział prezydent Barack Obama.
Kobiety ciągle zarabiają mniej
10 czerwca 1963 roku prezydent Kennedy zebrał grupę wpływowych kobiet w Gabinecie Owalnym i w ich obecności podpisał historyczną ustawę Equal Pay Act dotyczącą dyskryminacji płacowej ze względu na płeć. Podpisując ustawę, prezydent Kennedy stwierdził: "Im niższy dochód rodziny, tym większe prawdopodobieństwo, że matka musi pracować. Dzisiaj jedna na pięć z tych pracujących matek ma dzieci poniżej trzeciego roku życia. Dwie na pięć mają dzieci w wieku szkolnym (...). W przypadku, gdy matka jest jedynym wsparciem rodziny, często musi zmierzyć się z ciężkim wyborem albo przyjąć pomoc od państwa lub zająć stanowisko, na którym średnio zarobi mniej niż dwie trzecie płacy mężczyzn".
Ustawa pod nazwą Equal Pay Act z 1963 roku miała zapewnić, że mężczyźni i kobiety będą zarabiać tyle samo za tą samą pracę. Jednak, jak obliczyła organizacja non-profit National Women’s Law Center, kobieta w ciągu 40-letniej kariery zarobi o $430,480 mniej od mężczyzny. Administracja Obamy prowadząc swoją kampanię na rzecz równouprawnienia płacowego przelicza, że kobiety dostają 79 centów na jednego dolara zarobionego przez mężczyznę.
Dysproporcje są różne w zależności od stanu. W Luizjanie jest pod tym względem najgorzej, w trakcie kariery zawodowej przeciętnie kobiety w tym stanie zarobią o $671,840 mniej mężczyzn. Natomiast na Florydzie będzie to $248,120 - wynika z raportu National Women’s Law Center opublikowano z okazji Dnia Równej Płacy.
Equal Pay Day obchodzony był 12 kwietnia. To symboliczna data wyznaczająca okres, który kobiety musiałyby dodatkowo przepracować, żeby ich roczne wynagrodzenie zrównało się z wynagrodzeniem mężczyzn. Nie wszystkie kobiety zgadzają się z wyborem dnia, bo luka płacowa (gender pay gap) związana jest także z kolorem skóry. Czarnoskóre Dzień Równej Płacy będą obchodzić dopiero 23 sierpnia, a Latynoski 1 listopada. Dla mam Dzień Równej Płacy przypada 4 czerwca.
Dysproporcje w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn są widoczne zwłaszcza na początku ich kariery zawodowej. Kobieta często podejmuje się wówczas opieki nad małym dzieckiem, również dlatego, że mniej korzystna jest rezygnacja z wyższego wynagrodzenia partnera i przejęcie przez niego obowiązków opiekuńczych.
W Kongresie w marcu 2015 roku został złożony projekt ustawy pod nazwą Paycheck Fairness Act dotyczącej równouprawnienia płacowego. Jej sponsorem w Senacie jest Barbara Mikulski, prominenta senator polskiego pochodzenia ze stanu Maryland.
Ustawa zawiera kilka proponowanych zmian do prawa federalnego Equal Pay Act z 1963 roku. Ważny jest zapis, który uniemożliwiałby pracodawcom odwet wobec pracowników za ujawnienie informacji na temat płac w firmie; to jedna z metod ujawnienia luki płacowej między kobietami i mężczyznami.
Praktycznie każdy demokrata w Kongresie popiera ustawę. "Ustawa Paycheck Fairness Act gwarantuje, że kobiety nie będą już walczyć na własną rękę o równą płacy za tę samą pracę" - powiedziała senator Barbara Mikulski.
Co mówią przeciwnicy? "Demokraci próbują wykorzystać ten problem jako rozgrywkę polityczną, by odwrócić uwagę od niepowodzenia swojej polityki gospodarczej" - stwierdziła republikańska kongreswoman Cathy McMorris Rodgers, najwyższa rangą kobieta w partii GOP.
Ustawy nie popiera też republikański przewodniczący Izby Reprezentantów Paul Ryan, a także przywódca Senatu Mitch McConnell. Republikanie ostrzegają, że ustawa może doprowadzić do wzrostu pozwów sądowych przeciwko pracodawcom, co z kolei podniesie koszty prowadzenia działalności gospodarczej w Ameryce.
Wobec bierności kobiety inicjatywę podejmują samodzielnie stany. Nebraska i Utah wprowadziły dodatkowe zapisy do swojego prawa o ochronie przed nierównością płac. Podobne ustawy czekają w Maryland i New Jersey na podpis gubernatora.
Od początku kwietnia ruszyły prace legislacyjne w Kolorado, na Hawajach, w Massachusetts i Oklahomie. W ubiegłym roku siedem stanów: Kalifornia, Connecticut, Delaware, Illinois, Nowy Jork, Północna Dakota i Oregon, przyjęło ustawy dotyczące równouprawnienia płacowego. Najbardziej restrykcyjne prawo wprowadzono w Kalifornii.
Tylko jak dużo czasu minie, aż płaca kobiet i mężczyzn w USA będzie równa? "W tym tempie to może za ponad 100 lat. Jeżeli Kongres nie będzie działać, coraz więcej stanów i miast będzie podejmować działania na szczeblu lokalnym, poza polityką, aby odpowiedzieć na realia życia kobiet. Nadszedł czas, aby obywatele w każdym stanie połączyli siły i wpływali na swoich przedstawicieli w Kongresie, bo kobiety potrzebują równego wynagrodzenia od teraz, a nie za 100 lat" - uważa Linda Hallman, dyrektor wykonawczy American Association of University Women.
JT