Sąd Najwyższy USA zablokował umieszczenie pytania o obywatelstwo w spisie powszechnym w 2020 roku. Decyzja zapadła na tydzień przed planowanym drukiem kwestionariuszy.
Wprowadzenia pytania o obywatelstwo do spisu powszechnego domagała się republikańska administracja prezydenta Donalda Trumpa. Krytycy takiego posunięcia przekonywali, że może to zniechęcić to imigrantów do udziału z cenzusie przeprowadzanym co 10 lat. Bez ich udziału dane dotyczące zaludnienia mogą być zaniżone - argumentowali.
Sąd Najwyższy USA stosunkiem głosów 5:4 zablokował czwartkowym orzeczeniem wprowadzenie pytania o obywatelstwa do spisu. Przewodniczący dziewięcioosobowego składu, sędzia John Roberts, w uzasadnieniu napisał, że wyjaśnienia administracji Trumpa były bardzo niejasne.
Ponadto stwierdził, że dowody wskazują na to, że sekretarz Departamentu Handlu Wilbur Ross „był zdecydowany przywrócić kwestię obywatelstwa od chwili objęcia urzędu”. Departament Handlu nadzoruje Biuro Spisu Ludności.
Ross przekonywał, że w latach 1820-1950 prawie każdy dziesięcioletni spis ludności zawierał pytanie o obywatelstwo w jakiejś formie. Podkreślali, że dane dotyczące obywatelstwa mogą być istotne dla Departamentu Sprawiedliwości w realizowaniu zapisów ustawy Voting Rights Act, która chroni prawa wyborcze mniejszości.
Sędzia Roberts stwierdził w orzeczeniu, że nie przedstawiono na to wystarczających dowodów. „Istnieje znaczna rozbieżność między decyzją sekretarza a uzasadnieniem, które podał” - napisał Roberts.
Nie jest jasne, czy administracja ma czas na przedstawienie pełniejszego uzasadnienia, bo na przyszły tydzień planowane jest rozpoczęcie druku formularza.
Na podstawie spisu ludności określana jest reprezentacja stanów w Kongresie, czy federalne finansowanie różnych programów.
Konstytucja wymaga przeprowadzenia spisu powszechnego co 10 lat. Dane są właśnie wykorzystywane do ponownego podziału 435 miejsc w Izbie Reprezentantów USA. Bardziej zaludnione stany w spisie uzyskują więcej miejsc. Te, które odnotują spadek populacji, stracą część miejsc kongresowych.
Spis jest również używany do określenia w dużym stopniu podziału funduszy federalnych stanów. Wiele programów federalnych opiera się na formule w przeliczeniu na mieszkańca. Im więcej ludzi, tym więcej pieniędzy od państwa.
Ostatnim formularzem spisu ludności, który został wysłany do większości amerykańskich gospodarstw domowych i zawierał pytanie o obywatelstwo USA, był ten z 1950 r. Jedno pytanie dotyczyło miejsca urodzenia domowników, a kolejne brzmiało: "Jeśli urodziłeś się za granicą - czy zostałeś naturalizowany?”.
W spisie w 1960 r. nie było pytania o obywatelstwo, tylko o miejsce urodzenia. Sanders wspomniała we wtorek o 1965 r., ale spis ludności odbywa się co 10 lat, więc nie jest jasne, o co jej chodziło. Biały Dom nie odpowiedział na prośbę o dodatkowy komentarz - podało radio NPR.
W 1970 r. Biuro ds. Spisu Ludności zaczęło wysyłać dwa kwestionariusze: krótki do gromadzenia podstawowych informacji o populacji i długą formę, w której zadawano szczegółowe pytania. Krótka forma trafiła do większości domów w Ameryce.
Od 1970 r. pytania dotyczące obywatelstwa były uwzględniane tylko w długim kwestionariuszu. Na przykład w 2000 r. brzmiało: "Czy osoba jest obywatelem Stanów Zjednoczonych?”.
W 1996 r. do spisu ludności dodano nowy formularz, American Community Survey, co roku wysyłany do 3.5 mln gospodarstw domowych. Zawierał wiele z tych samych pytań, jak długie ankiety spisowe od 1970 do 2000 r., w tym pytanie o obywatelstwo.
Co mówi konstytucja? Osoby nieposiadające obywatelstwa USA muszą zostać ujęte w spisie - tak interpretowany jest zapis (Section 2) czternastej poprawki do konstytucji. W odniesieniu do podziału miejsc w Kongresie proporcjonalnie do liczby ludności danego stanu, w konstytucji używane są słowa "liczby lub osoby" - a nie "obywatele” lub “legalni mieszkańcy”, albo ci, “którzy są tutaj zgodnie z obwiązującym prawem” - podkreśla Brennan Center for Justice na New York University School of Law.
JT