Wraz z rozpoczęciem letniego sezonu, z pogodą zachęcającą do pikników i wypadów na łono natury, pojawiły się ostrzeżenia lekarzy przed komarami, nosicielami groźnych chorób. Nie można lekceważyć wirusa Zachodniego Nilu, który co roku odpowiedzialny jest za zgony i hospitalizacje.
Stanowy Departament Zdrowia Publicznego potwierdził, że wirus Zachodniego Nilu został wykryty u komarów testowanych w powiecie DuPage. Zakażone wirusem owady zostały odkryte we wtorek w miejscowości Wayne, około 40 mil na zachód od Chicago.
Na razie nie odnotowano przypadków gorączki Zachodniego Nilu spowodowanego ukąszeniem komara.
W ubiegłym roku w całym Illinois na gorączkę Zachodniego Nilu po ukąszeniu komarów przenoszących wirus West Nile zachorowało 178 osób, a osiem zmarło.
Infekcja u wielu osób przebiega bezobjawowo lub daje łagodne objawy. Jeśli dochodzi do rozwinięcia się choroby, objawy pojawiają się po 2-15 dniach. To gorączka, ból i zawroty głowy, wymioty, ból mięśni, podrażnienia skóry na piersiach, brzuchu i plecach. Jednak większość zarażonych, czyli około 80 procent, nie będzie odczuwała żadnych symptomów.
Komary, które przenoszą wirusa West Nile rozmnażają się najlepiej, kiedy mamy do czynienia z gorącym i suchym latem. Larwy komarów rozwijają się w środowisku wodnym.
Służby sanitarne co roku apelują o utrzymanie czystości w zbiornikach wodnych w okolicach domów, takich jak baseny czy sadzawki. Wszystkie miejsca, gdzie zbiera się stojąca przez kilka dni woda, mogą stanowić potencjalne źródło rozmnażania się komarów.
Przed komarami można się chronić. W sklepach dostępne są spraye, żele, sztyfty i płyny do zabezpieczenia skóry. Opinię najskuteczniejszych mają preparaty zawierające środek o nazwie DEET. W przypadku dzieci należy spryskiwać raczej odzież niż delikatną skórę i używać odpowiednich, łagodnych środków.
Wśród metod naturalnych wymienia się olejki eteryczne (np. z trawy cytrynowej (lemongrass), goździkowy (clove), z mięty pieprzowej (peppermint), geranium, lawendowy (lavender) czy bazyliowy (basil).
JT