08 września 2020

Udostępnij znajomym:

Podgrzewane fotele, klamki i kolorze nadwozia i czujniki parkowania – czego chcieć więcej? Wyposażenie to jeden z kluczowych elementów podczas wyboru nowego samochodu. Nowy to w tym przypadku nienajlepsze słowo, bo chodzi o pojazdy używane. Auta z drugiej ręki sprzedają się w ostatnim czasie w Stanach Zjednoczonych jak ciepłe bułeczki. Trwa na nie prawdziwy „boom”, który dziwi nawet samych sprzedawców.

Według amerykańskiego serwisu Edmunds.com tutejsi dealerzy aut używanych sprzedali tylko w czerwcu 1.2 mln sztuk. Względem tego samego okresu ubiegłego roku to wzrost o 22 proc. i najlepszy wynik od ponad dekady. Jak jest popyt, to ceny rosną – tak jest także w tym przypadku. Zdaniem tego samego portalu wartość używanego samochodu w USA wzrosła średnio o 16 proc. To pokazuje zjawisko dotychczas nieznane. Zazwyczaj używane samochody tanieją, o ile nie są to egzemplarze kolekcjonerskie, czy limitowane. W Stanach Zjednoczonych podrożały wszystkie:

Używane samochody powinny przynajmniej teoretycznie tracić na wartości, ale gdy sprawdzam dane dotyczące cen, to widzę, że są one wyższe niż te na początku miesiąca. Nigdy wcześniej takiego zjawiska nie widziałem” – powiedział dziennikarzom New York Times Adam Silverleib, prezes Silko Honda w Massachusetts.

Jak można się domyślać największym zainteresowaniem cieszą się auta z niskimi przebiegami, szczególnie popularne w Stanach Zjednoczonych SUV-y i Pick-upy. Dziennikarze New York Times uważają, że Amerykanie kupują po kilka samochodów, żeby każdy z członków z rodziny miał własny środek transportu podczas pandemii koronawirusa i nie narażał się na niebezpieczeństwo w transporcie zbiorowym – autobusach i pociągach. Inni z kolei kupują auta używane zamiast nowych ze względu na niepewną sytuację gospodarczą i problem z miejscami pracy. Bez wątpienia zwiększony popyt na auta z drugiej ręki wzrósł też ze względu na przestoje w produkcji samochodów nowych - niektóre fabryki nie pracowały wcale, a inne na zwolnionych obrotach. Ciekawostką jest, że droższe są też używane, uszkodzone samochody sprzedawane przez amerykańskie ubezpieczalnie. Europejscy importerzy, którzy szczególnie chętnie je licytują twierdzą, że wzrost cen jest na poziomie 10-15%, co czyni import szczególnie tańszych aut mało opłacalny.

To niecodzienne zjawisko jest z pewnością konsekwencją epidemii koronawirusa. Używane samochody to nie jedyny „złoty biznes” w tych trudnych czasach. Na brak pracy i klientów nie narzekają też mechanicy samochodowi, którzy w większości mają więcej klientów, niż przed epidemią. Podobnie jest m.in. z producentami popularnych konserw w puszkach. Niektóre fabryki nie mają już zapasów magazynowych.

FK

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor