----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

07 listopada 2025

Udostępnij znajomym:

Zazwyczaj każdego roku do amerykańskiego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) trafia kilka tysięcy próbek wirusa grypy pobranych od pacjentów z całego świata. To właśnie na ich podstawie naukowcy analizują, jak mutuje wirus, i podejmują decyzję, jakie szczepy powinny znaleźć się w szczepionce na kolejny sezon. W tym roku jednak ten przepływ danych niemal całkowicie ustał.

Były szef Narodowego Centrum ds. Immunizacji i Chorób Układu Oddechowego przy CDC, dr Demetre Daskalakis, który zrezygnował ze stanowiska w sierpniu, ujawnił, że od lutego do lipca agencja otrzymała zaledwie 427 próbek - aż o 60 procent mniej niż w analogicznym okresie rok wcześniej. Co więcej, tylko 12 krajów przesłało dane do CDC, podczas gdy rok temu robiło to ponad 30. „Kiedy te próbki nie napływają, nie wiemy, co umieścić w szczepionce. W rezultacie staje się ona mniej skuteczna” - komentuje Daniel Jernigan, były dyrektor jednego z centrów CDC w Atlancie, który również odszedł z agencji w sierpniu.

Luka w globalnym systemie nadzoru

CDC jest jednym z siedmiu laboratoriów współpracujących ze Światową Organizacją Zdrowia (WHO), które tworzą globalną sieć monitorującą ewolucję wirusa grypy. To właśnie te ośrodki analizują próbki przesyłane z ponad 150 krajów. Ale - jak mówi Maria Van Kerkhove, pełniąca obowiązki dyrektorki departamentu ds. zagrożeń epidemicznych w WHO - w tym roku liczba przesyłanych próbek spadła nie tylko w USA, lecz także globalnie.

WHO zazwyczaj finansowała transport tych próbek, ale sytuacja uległa dramatycznej zmianie po tym, jak 20 stycznia prezydent Trump ogłosił wycofanie Stanów Zjednoczonych z organizacji, oskarżając ją o „zależność od Chin”. Ta decyzja zostawiła w budżecie WHO lukę sięgającą miliarda dolarów, co znacząco ograniczyło możliwości finansowania przesyłek. „Robimy wszystko, by nasza zdolność monitorowania wirusa grypy nie była uzależniona od jednego państwa” - zapewnia Van Kerkhove.

Mniej danych, większe ryzyko błędu

Każdego roku w lutym i we wrześniu naukowcy z ośrodków współpracujących z WHO spotykają się, by ustalić, które szczepy grypy znajdą się w szczepionce dla półkuli północnej i południowej. Decyzja ta zawsze jest w pewnym stopniu prognozą, ale jej trafność zależy właśnie od danych przesyłanych przez laboratoria z całego świata.

„To trochę jak gra w zgadywanie, który szczep będzie dominować w przyszłym sezonie” - tłumaczy dr Kanta Subbarao, badaczka z Uniwersytetu Laval, wcześniej kierująca jednym z laboratoriów WHO w Australii. „Im mniej próbek i danych, tym większe ryzyko, że wybierzemy niewłaściwy”. Mniejsza ilość danych może oznaczać mniej skuteczną szczepionkę przeciw grypie.

CDC odgrywało kluczową rolę w tym procesie, przeprowadzając sekwencjonowanie genetyczne, testy laboratoryjne na zwierzętach i analizy potencjału pandemicznego poszczególnych szczepów. Brak wystarczającej liczby próbek oznacza, że te analizy stają się mniej wiarygodne.

Zagrożona gotowość pandemiczna

Zmniejszona wymiana danych uderza nie tylko w skuteczność szczepionki, ale także w zdolność CDC do reagowania na potencjalne pandemie. Agencja zazwyczaj otrzymuje od WHO kilkanaście tzw. wirusów referencyjnych, które stanowią podstawę do produkcji szczepionek na masową skalę. Tymczasem - jak ujawnia Daskalakis - do momentu jego odejścia w sierpniu CDC otrzymało tylko dwa takie wirusy, zamiast planowanych dwunastu.

„System został zaprojektowany po to, by móc znaleźć igłę w stogu siana - pod warunkiem, że ma dość danych, by ją zauważyć” - tłumaczy Daskalakis. „Jeśli tych danych nie ma, znalezienie igły zajmuje znacznie dłużej. A każda zwłoka w przypadku chorób zakaźnych kosztuje ludzkie życie”.

Podobne trudności mogą dotyczyć nie tylko grypy, ale i innych wirusów - od polio po nowe warianty koronawirusa. Im mniej danych dociera do CDC, tym mniej skuteczny staje się system wczesnego ostrzegania przed kolejną epidemią.

Daskalakis ostrzega, że jeśli obecny trend się utrzyma, Stany Zjednoczone mogą znaleźć się w sytuacji przypominającej początek pandemii COVID-19 - z opóźnionymi reakcjami, brakiem koordynacji i dramatycznymi skutkami dla zdrowia publicznego.

„Wtedy każdy dzień zwłoki oznaczał dziesiątki, setki, a potem tysiące ofiar. Jeśli kolejny wirus uderzy w momencie, gdy kraj odcina się od reszty świata, historia może się powtórzyć” - mówi były urzędnik CDC.

----- Reklama -----

WYBORY 2026 - PRACA W KOMISJACH 950 X 300

----- Reklama -----

WYBORY 2026 - PRACA W KOMISJACH 950 X 300

----- Reklama -----

WYBORY 2026 - PRACA W KOMISJACH WYBORCZYCH 300 X 600

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor