David Branch wprowadza w tym roku pewne zmiany w swoim menu zaplanowanym na długi weekend związany z obchodami Święta Niepodległości.
„Nie robię żeberek. Nie robię mostka wołowego i innych rzeczy, które prawdopodobnie zrobiłbym normalnie” – powiedział Branch.
Nie jest sam. Rosnąca inflacja oznacza, że zaopatrzenie w typowe produkty spożywane w czasie okolicznościowych imprez stało się droższe – dokładnie o 11% drożej niż w zeszłym roku. Tak wynika z nowego badania, które pokazuje, jak bardzo wzrosły ceny niektórych produktów spożywczych najczęściej kupowanych w okresie 4 lipca. Przykładowo ceny piersi kurczaka są obecnie o 24% wyższe niż w lipcu ubiegłego roku.
Istnieje wiele powodów, dla których ceny żywności wzrosły. Pandemia zakłóciła globalne łańcuchy dostaw. Koszty kukurydzy i soi, które są wykorzystywane w paszach dla zwierząt, poszybowały w górę. W ostatnich miesiącach amerykańscy hodowcy drobiu ubili miliony kurcząt, ponieważ przez stada przetoczyła się ptasia grypa.
Jednocześnie wojna na Ukrainie wpływa na ceny pszenicy. Ukraina jest jednym z największych światowych eksporterów pszenicy, a rosyjskie blokady powstrzymały miliony ton zboża przed opuszczeniem kraju.
Z inflacją na najwyższym poziomie od 1994 roku, szukanie przecen i kreatywność z menu to dobre sposoby na złagodzenie bolączek ekonomicznych w ten świąteczny weekend.
„To trudny czas” – przyznaje Branch, zalecając kreatywność w przygotowaniu świątecznych posiłków. „Można szukać okazji i jednocześnie dobrze się bawić z rodziną i przyjaciółmi, świętując 4 lipca bez rozbijania banku”.
W końcu pokazy fajerwerków nic nie kosztują.
jm