Maria Pappas po raz kolejny rozgrzewa polityczne spekulacje w Chicago - i tym razem twierdzi, że na poważnie. 76-letnia skarbnik powiatu Cook ogłosiła, że zamierza wystartować w wyborach na burmistrza w 2027 roku. Na razie jednak unika tematu, dopóki nie zapewni sobie bezpiecznej reelekcji na stanowisko, które pełni już od 1998 roku.
Pappas, znana z barwnego stylu, energii i ciętego dowcipu, przez dekady flirtowała z pomysłem wejścia do wyścigu o fotel burmistrza Chicago. Nigdy jednak tego nie zrobiła. Tym razem deklaruje, że nie zamierza się wycofać - niezależnie od tego, czy obecny burmistrz Brandon Johnson ponownie wystartuje, i jak wielu będzie kandydatów.
„Powtarzałam to od miesięcy: w odpowiednim czasie ogłoszę decyzję. I nie zamierzam z tego rezygnować. Kropka” - powiedziała w rozmowie z Chicago Sun-Times.
Zapytana, dlaczego akurat teraz jest zdeterminowana, odpowiedziała krótko: „A czemu nie?”
Uniki w sprawie budżetu i ostrzeżenie przed „tsunami”
Skarbnik uchyla się na razie od komentowania kryzysu budżetowego w Chicago i ostatniego głosowania, w którym komisja finansów Rady Miasta odrzuciła plan Johnsona dotyczący 600-milionowej podwyżki podatków, opartej m.in. na opłatach od dużych korporacji.
„Nie chcę tego teraz komentować. Niech robi, co musi. Kiedy ja wejdę do ratusza - będzie tsunami” - stwierdziła.
Potencjalnie zatłoczony wyścig
Jeśli Pappas zrealizuje zapowiedź, może wejść do wyjątkowo szerokiego grona kandydatów. Na liście, poza Johnsonem, są już m.in.: sekretarz stanu Illinois Alexi Giannoulias, odchodząca kontrolerka Susana Mendoza, City Clerk Anna Valencia, radny Anthony Beale, były kandydat Paul Vallas, kongresmen Mike Quigley oraz radny Bill Conway. Chęć startu sygnalizują także mniej znane osoby, w tym prawnik John Kelly.
Pappas zapewnia, że nikogo się nie boi - ani politycznych nazwisk, ani ich funduszy. „Nie boję się nikogo i niczego - ani tego, ile kasy ktoś zbierze. Wchodzę. Jak wchodzę, to na dobre”.
„Miastu może przydać się babcia”
Jeżeli wygra, Pappas obejmie urząd w roku, w którym skończy 80 lat. Pytana o to, czy starczy jej energii do zmierzenia się z największymi wyzwaniami miasta, wybucha śmiechem: „Może miastu przyda się… babcia”.
Jako skarbnik Pappas odpowiada m.in. za wysyłkę rachunków podatkowych, pobór podatków i dystrybucję wpływów do ponad 2 tys. jednostek administracyjnych. Zarządza także wpłatami sądowymi, sprzedażą nieruchomości zalegających z podatkami oraz zwrotami nadpłat. W tym tygodniu opublikowała raport, z którego wynika, że podatek od nieruchomości najszybciej rośnie w czarnych dzielnicach na południu i zachodzie Chicago, podczas gdy obciążenia zmniejszają się w zdegradowanym gospodarczą stagnacją centrum miasta. „Kiedy Loop ma katar, reszta miasta dostaje zapalenia płuc” - podkreśliła w komunikacie.
Na razie ostrożnie
Choć o planach mówi otwarcie, Pappas nie chce na razie prowadzić kampanii. Po pierwsze - priorytetem jest reelekcja na stanowisko skarbnika. Po drugie - nie chce ryzykować swojej audycji radiowej „Black Homes Matter” nadawanej na WVON-AM, gdzie często gości również Johnson.
Jak podkreśla, dzięki swoim działaniom zwróciła afroamerykańskim mieszkańcom około 400 mln dolarów, a równolegle prowadzi serię „Latino Houses Matter”. W programie słuchacze podają adresy, a Pappas pomaga im odzyskać pieniądze lub uzyskać ulgi. „Oddaję ludziom pieniądze co tydzień. Nie chcę jeszcze rezygnować z tej audycji”.
Choć na oficjalną kampanię przyjdzie jeszcze poczekać, jedno jest pewne: Maria Pappas wchodzi do gry z potężnym atutem. Jej nazwisko jest w Chicago doskonale rozpoznawalne, a wieloletnia praca na stanowisku skarbnika daje jej wizerunek sprawnego urzędnika, a nie zawodowego polityka. To może okazać się wartością, która w 2027 roku przyniesie jej realną szansę na zwycięstwo.