----- Reklama -----

WolfCDL. Zostań kierowcą ciężarówki

13 maja 2025

Udostępnij znajomym:

Trwa pobieranie wersji audio...

Podczas gdy politycy groźbami i prośbami starają się przyciągnąć zakłady produkcyjne do USA, pracodawcy z tego sektora donoszą o trudnościach z obsadzeniem już istniejących stanowisk. Ta sytuacja wskazuje, że ambitne plany ponownego przenoszenia produkcji do USA mogą napotkać poważne trudności w praktyce.

Zarówno administracje Trumpa, jak i Bidena podjęły znaczące działania na rzecz powrotu produkcji przemysłowej do Stanów Zjednoczonych. Trump wprowadzał zmiany w globalnej gospodarce poprzez taryfy celne, a Biden podpisał ustawy o masowych inwestycjach w przemysł amerykański. Od 2022 roku obserwuje się eksplozję wydatków na budowę nowych fabryk w USA, a analitycy spodziewają się gwałtownego wzrostu popytu na pracowników produkcyjnych. Te wysiłki przynoszą rezultaty - po dekadach stagnacji sektor produkcyjny w Stanach Zjednoczonych zaczyna się odradzać. Istnieje jednak problem, który wcześniej należy rozwiązać.

Fabryki bowiem doskonale zdają sobie sprawę z tego, że nawet jeśli polityka celna i inwestycyjna stworzy warunki do budowy nowych zakładów, problemem pozostaje znalezienie wykwalifikowanych pracowników, którzy mogliby w nich pracować. Podstawowe pytanie brzmi: dlaczego Amerykanie nie chcą już pracować w przemyśle?

Skala problemu

Dane z Biura Statystyki Pracy pokazują, że obecnie w USA istnieje prawie pół miliona nieobsadzonych miejsc pracy w przemyśle. W ubiegłym roku Manufacturing Institute wraz z firmą doradczą Deloitte przeprowadził badanie wśród ponad 200 firm produkcyjnych - ponad 65% z nich wskazało, że rekrutacja i zatrzymanie pracowników to ich największe wyzwanie biznesowe.

Problem wykracza poza kwestię napiętego rynku pracy. Administracja Bidena zainwestowała ponad 2 biliony (amer. trillion) dolarów w inicjatywy mające na celu ożywienie przemysłu, w tym w ustawy: Infrastructure Investment and Jobs Act, CHIPS and Science Act oraz Inflation Reduction Act. To spowodowało gwałtowny wzrost nakładów na budowę nowych fabryk, co zwiększa zapotrzebowanie na pracowników.

Dodatkowo, średni wiek pracownika w przemyśle jest stosunkowo wysoki, a branża spodziewa się fali odejść na emeryturę w nadchodzącej dekadzie. Manufacturing Institute i Deloitte prognozują, że do 2033 roku przemysł będzie potrzebował dodatkowych 3,8 miliona pracowników, a 1,9 miliona z tych miejsc pracy może pozostać nieobsadzonych, jeśli problemy z siłą roboczą nie zostaną rozwiązane.

Częstym żalem pracodawców, zwłaszcza w przemyśle, jest to, że nie mogą znaleźć rzetelnych, sumiennych pracowników, którzy przejdą test narkotykowy. Samotne kobiety mogą to zrozumieć: dobrego pracownika, podobnie jak dobrego mężczyznę, trudno znaleźć w dzisiejszych czasach – komentuje Wall Street Journal.

Dlaczego brakuje chętnych?

Istnieje kilka przyczyn, jednym z nich wymagania dotyczące umiejętności.

Współczesne miejsca pracy w przemyśle wymagają konkretnych kwalifikacji. Wbrew obiegowym opiniom, tylko około dwa na pięć miejsc pracy są bezpośrednio związane z wytwarzaniem produktów. Reszta to prowadzenie badań i rozwoju, inżynierii, projektowania, finansów, sprzedaży, marketingu i innych obszarów.

Według Carolyn Lee, dyrektor wykonawczej Manufacturing Institute, którą cytuje NPR, około połowa nieobsadzonych stanowisk wymaga wyższego wykształcenia. Jednakże druga połowa go nie wymaga, a producenci nadal mają trudności z ich obsadzeniem.

Najbardziej poszukiwani są obecnie technicy konserwacji, operatorzy maszyn, osoby zajmujące się materiałami oraz operatorzy wózków widłowych. Najtrudniejsze do znalezienia są osoby do konserwacji i naprawy sprzętu. Lee dodaje, że "każda firma próbuje zatrudnić techników. Każda”. Nie ma osób szukających zatrudnienia z tymi umiejętnościami, a nauczenie nowych zajmuje 1-2 lata, a następnie kolejne 1-2 lata, aby dostosować te umiejętności do konkretnego środowiska zakładu".

Kwestia wynagrodzeń

Klasycznym rozwiązaniem jest oferowanie wyższych płac. Producenci ostatnio faktycznie je podnieśli, co pomogło zmniejszyć liczbę wakatów z ponad miliona w kwietniu 2022 roku.

Dlatego w rozmowie z NPR Oren Cass, główny ekonomista i założyciel American Compass, konserwatywnego think tanku, jest sceptyczny wobec narzekań pracodawców na brak pracowników, mówiąc, że ma „mniej niż zero sympatii dla pracodawców, którzy narzekają na niedobory siły roboczej i luki w umiejętnościach”.

Problem w tym, że jednak wyższe płace za pracę w przemyśle są jednym z głównych powodów, dla których wielu producentów opuściło USA w pierwszej kolejności. To rodzi pytanie, czy można pozostać rentownym i konkurencyjnym globalnie przywracając produkcję w USA.

Wizerunek i umiejętności

Manufacturing Institute sugeruje, że przemysł ma problem wizerunkowy. Wielu Amerykanów ma przestarzałe wyobrażenia o pracy w przemyśle, kojarząc ją z brudnymi, monotonnymi i niebezpiecznymi miejscami pracy opisywanymi w powieściach Charlesa Dickensa. Tymczasem współczesne zakłady są "czyste, jasne i pełne technologii".

Gordon Hanson, ekonomista z Harvard Kennedy School, zwraca uwagę, że "te miejsca pracy są w fabrykach zupełnie innych niż fabryki sprzed 25 lat. Wymagają od ludzi umiejętności obsługi dość zaawansowanych maszyn". Inni dodają, że współczesne przemysł często wymaga pewnej kombinacji znajomości „systemów elektrycznych, mechanicznych, logicznych, energii hydraulicznej i robotyki".

Rozwiązania

Podobno jest ich kilka, jednym jest nacisk na wyższą produktywność. Cass uważa, że taryfy mogą pomóc wyrównać szanse w konkurencji z zagranicznymi rywalami, a jednym z kluczy do powrotu produkcji – przy jednoczesnym utrzymaniu dobrze płatnych miejsc pracy – jest wyższa produktywność.

"Jeśli ktoś w Stanach Zjednoczonych jest 20 razy bardziej produktywny niż ktoś w Chinach i musisz zapłacić mu 20 razy więcej, jesteś równie konkurencyjny" – mówi Cass. Jednak bardzo wielu ekspertów poddaje w wątpliwość możliwość uczynienia pracowników w USA dużo bardziej produktywnymi niż pracownicy w Chinach.

Rozwój programów praktyk zawodowych

Według organizacji Reshoring Initiative Ameryka powinna w nie więcej inwestować. Dają one młodym ludziom możliwość zdobycia umiejętności zawodowych bez konieczności uzyskiwania kosztownego, czteroletniego wykształcenia wyższego. Według organizacji USA kładło zbyt duży nacisk na wykształcenie wyższe kosztem kształcenia zawodowego, a system praktyk blednie w porównaniu z takimi krajami jak Niemcy czy Szwajcaria.

Według think tanku Third Way, w 2022 roku tylko 0,3% amerykańskiej populacji w wieku produkcyjnym uczestniczyło w programach praktyk zawodowych. Dla porównania, w Szwajcarii liczba ta wynosiła 3,6%.

Wielu fachowców wskazuje, że najlepsze modele to lokalnie i regionalnie prowadzone partnerstwa publiczno-prywatne. Przykładem jest program The Federation for Advanced Manufacturing Education (FAME), założony przez Toyotę w 2010 roku. To 21-miesięczny program, w którym studenci łączą pracę i naukę. Absolwenci FAME pięć lat po ukończeniu programu zarabiali średnio prawie 98 000 dolarów, w porównaniu do około 52 783 dolarów dla osób, które w nim nie uczestniczyły.

Przywrócenie amerykańskiego przemysłu wymaga więc więcej niż tylko wprowadzenia taryf celnych czy inwestowania w budowę nowych fabryk. Będziemy potrzebować systemu pomagającego większej liczbie Amerykanów zdobyć umiejętności, których producenci potrzebują dla produktywnej i kompetentnej siły roboczej.

na podst. NPR, congress.gov, brookings, wsj

----- Reklama -----

KD MARKET 2025

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor