20 marca 2020

Udostępnij znajomym:

Naukowcy ostrzegają, że być może będziemy musieli zmienić swe nawyki i styl życia na rok lub dłużej. Wbrew pozorom, to nie jest trudny wybór, przynajmniej dla większości z nas – zachowaj zasady dystansu społecznego przez długie miesiące, nawet rok lub pozwól umrzeć setkom tysięcy ludzi.

Życie w Stanach Zjednoczonych i wielu krajach na całym świecie zmienia się drastycznie. Jesteśmy fizycznie oddaleni od przyjaciół, rodziny, unikamy naszych ulubionych miejsc, odkładamy plany wakacyjne, coraz częściej myślimy o nadciągających problemach finansowych i perspektywach zachowania pracy.

Covid-19 przenika do każdego zakątka naszego życia i już marzymy, by ten trudny okres się wreszcie skończył. Problem w tym, że walka ta może potrwać długie miesiące, może nawet ponad rok, choć równie dobrze z jakiegoś, na razie nieznanego, powodu może zakończyć się gwałtownie znacznie wcześniej.

Na razie robimy to, ponieważ eksperci zdrowia publicznego uważają, że dystansowanie społeczne jest najlepszym sposobem, aby zapobiec naprawdę przerażającemu kryzysowi: śmierci setek tysięcy ludzi, gdy nasz system opieki załamie się przygnieciony trudną do przewidzenia liczbą ciężko chorych na Covid-19, potrzebujących respiratorów i łóżek na OIOM-ie, których liczba jest przecież ograniczona.

„Niektórzy mogą spojrzeć na nasze wskazówki i dojść do wniosku, że może zapędziliśmy się nieco” - powiedział dr Anthony Fauci, dyrektor Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych i szef grupy zadaniowej ds. koronawirusa w Białym Domu podczas poniedziałkowej konferencji prasowej - „Te wskazówki są dobrze przemyślane. To, co chcę podkreślić... kiedy mamy do czynienia z pojawiającą się epidemią choroby zakaźnej, zawsze jesteśmy w tyle za tym, gdzie myślimy, że jesteśmy, jeśli myślimy, że stan dzisiejszy odzwierciedla to, gdzie naprawdę jesteśmy”.

Ile czasu upłynie, zanim nie będziemy znajdować się w tyle i nie zaczniemy wygrywać z koronawirusem? Prawda jest taka, że może on wciąż infekować ludzi i wywoływać epidemie w różnych zakątkach świata, dopóki nie będzie szczepionki lub lekarstwa, aby go zatrzymać.

„Myślę, że ten pomysł - jeśli zamkniesz szkoły i zamkniesz restauracje na kilka tygodni, to rozwiążesz problem i wrócisz do normalnego życia - to się nie stanie” - mówi epidemiolog Adam Kucharski, profesor nadzwyczajny z London School of Hygiene & Tropical Medicine oraz autor książki „Prawa Epidemii. Skąd się epidemie biorą i czemu wygasają?” o rozprzestrzenianiu się epidemii - „Głównym przesłaniem, które nie dociera do wielu osób, jest to, jak długo możemy tak żyć”.

Kucharski, ekspert w obecnej sytuacji, widzi to następująco: „Wirus ten będzie krążył, potencjalnie przez rok lub dwa, więc musimy myśleć o takich skalach czasowych. Nie mamy dobrych opcji. Każdy scenariusz, który możemy wymyślić, ma złe zakończenie. W tej chwili wydaje się, że jedynym sposobem na trwałe ograniczenie rozprzestrzeniania wirusa są dotkliwe, nietrwałe środki”.

Z czasem możemy nauczyć się równoważyć potrzebę „spłaszczania krzywej” z potrzebą życia i ożywienia gospodarki. Ale na razie wygląda na to, że czeka nas długa droga.

Kucharski mówi, że powodem, dla którego możemy na dłużej, niż nam się wydaje. mieć zakłócone życie, jest fakt, iż na razie jedyną rzeczą, która wydaje się działać w walce z pandemią, jest surowa polityka dystansowania społecznego.

Odrzuć te środki - czyli pozwól ludziom ponownie gromadzić się w dużych grupach - gdy wirus nadal jest aktywny i możesz zapoczątkować nową epidemię poważnie zagrażającą zdrowiu publicznemu, szczególnie osobom starszym i przewlekle chorym, najbardziej narażonym na ciężką chorobę i śmierć.

„Nie ma mowy, aby ten wirus zniknął w ciągu kilku najbliższych tygodni” – mówi Kucharski.

Jak walczyć?

Potrzebujemy czegoś, co powstrzyma koronawirusa, by naprawdę położyć kres zagrożeniu. Może to być albo szczepionka (kilka jest obecnie w fazie badań klinicznych, ale może upłynąć rok, zanim zostaną zatwierdzone), albo uzyskanie tzw. odporności stadnej, która występuje, gdy znaczna część populacji staje się odporna zapewniając tym samym ochronę osób niechronionych. W ten sposób łańcuchy infekcji zostają przerwane, co zatrzymuje lub opóźnia rozprzestrzenianie się choroby. Im większa w danej społeczności jest liczba osób odpornych, tym mniejsze ryzyko zachorowania dla nieodpornych.

Odporność stadna nie jest jednak gwarantowana. Obecnie nie jest jasne, czy po upływie miesięcy lub kilku lat dana osoba nie straci odporności i zostanie ponownie zainfekowana. Poza tym uzyskanie przez całe społeczeństwo tego typu odporności oznacza miliony ludzi zarażonych i być może setki tysięcy umierających.

Najnowszy raport naukowy podkreśla, że tylko najsurowsze środki dystansowania społecznego mogą zapobiec setkom tysięcy zgonów.

Raport opracowany przez zespół szybkiego reagowania ds. COVID-19 z Imperial College of London, podkreśla potrzebę utrzymywania środków dystansowania społecznego przez długi okres.

Przedstawia dwa scenariusze zwalczania rozprzestrzeniającej się epidemii. Jednym z nich jest łagodzenie, które koncentruje się na „spowolnieniu, ale niekoniecznie powstrzymaniu”. Kolejnym jest tłumienie, które ma na celu „zatrzymanie wzrostu epidemii”.

Według analizy naukowców izolacja potwierdzonych przypadków i kwarantanna starszych osób bez dystansu społecznego (łagodzenie) nadal skutkowałaby setkami tysięcy zgonów, a ośmiokrotnie wyższy popyt na łóżka w szpitalnych oddziałach intensywnej terapii przewyższałby dostępną wydajność systemów opieki zdrowotnej zarówno w USA i Wielkiej Brytanii.

Warto pamiętać, że wszystkie przewidywania dotyczące możliwej liczby zgonów nie są pewne i zależą w dużej mierze od tego, jak zareagujemy. Szacunki mogą się zmieniać w zależności od zmiennych czynników, które nie są jeszcze do końca zrozumiałe: na przykład roli, jaką odgrywają dzieci w przenoszeniu wirusa, czy wpływu na niego pór roku.

Tłumienie, które wymaga „dystansowania społecznego całej populacji”, może uratować więcej ludzi i zapobiec nadmiernemu obciążeniu szpitali. Jednak musi to być utrzymane „do momentu, gdy szczepionka stanie się dostępna (potencjalnie 18 miesięcy lub dłużej)” – mówi raport, którego autorzy ostrzegają, że złagodzenie restrykcji wpłynie na gwałtowny wzrost liczby zarażeń.

Musimy mieć jednak świadomość, że tłumienie choroby to ogromny koszt dla całego społeczeństwa, gospodarki, a nawet osobistego dobrobytu poszczególnych członków społeczności.

Daremne wysiłki?

Ktoś może na to spojrzeć w ten sposób. Skoro i tak nie zatrzymamy wirusa, a koszt jest tak wielki, to po co?

Prof. Adam Kucharski i wspomniany raport mówią, że jeśli złagodzisz zasady dystansu społecznego i nie masz w jego miejsce silnej strategii powstrzymywania wirusa, to po prostu wywoła on nowe epidemie. Nowy koronawirus jest bardzo zaraźliwy, ponieważ jedna osoba zaraża średnio od 2 do 2.5 innych, jeśli nie zastosuje się środków zapobiegawczych. Jest także nowy, więc nikt nie jest na niego odporny. Poza tym może się rozprzestrzeniać, zanim ludzie mają objawy choroby, a to zawsze utrudnia kontrolę i wykrywanie.

13 marca czasopismo Science opublikowało analizę, w której stwierdzono, że aż 86 procent wszystkich przypadków Covid-19 w Chinach przed dniem 23 stycznia, nie było jeszcze wykrytych przez służbę zdrowia. Szacuje się, że te nierozpoznane przypadki doprowadziły później do infekcji 79 procent wszystkich chorych. Wyniki sugerują, że bez agresywnego testowania potwierdzającego chorobę, Covid-19 wymknie się nawet najlepszym metodom kontroli. Podejrzewa się, że w USA w związku z początkową biernością rządu, niedoskonałością i poważnym opóźnieniem testów w stosunku do innych krajów, rzeczywista liczba chorych i przekazujących innym chorobę jest wielokrotnie wyższa od oficjalnych danych. To oznacza, że wprowadzane ograniczenia mogą trwać miesiącami. A to oznacza problem.

Damy radę?

Jennifer Nuzzo, epidemiolog z Johns Hopkins Center for Health Security zgadza się, że środki dystansowania społecznego mogą być konieczne przez co najmniej wiele miesięcy:

„Nie sądzę, żeby ludzie byli na to przygotowani i nie jestem pewna, czy damy radę” - pisze w e-mailu naukowiec. „Nie mam pojęcia, co zdecydują przywódcy polityczni. Według mnie, choć jest to potrzebne, nie może być utrzymane przez długi czas”.

Dodaje, że może ma nastawienie pesymistyczne, ale naprawdę trudno jej sobie wyobrazić, że cały kraj pozostanie w domu przez wiele miesięcy.

Na razie prezydent Trump ogłosił wytyczne, które nawołują do przestrzegania dystansu społecznego i innych środków bezpieczeństwa na okres 15 dni. Jednocześnie zapytany na poniedziałkowej konferencji prasowej „Jak długo to wszystko może potrwać?” odpowiedział: „ludzie mówią o lipcu, sierpniu, coś w tym rodzaju”.

Czy damy radę znaleźć równowagę między potrzebą „spłaszczania krzywej” a potrzebą życia i ożywienia gospodarki?

Biorąc pod uwagę prawdopodobieństwo konieczności stosowania środków dystansowania społecznego przez tygodnie lub miesiące, władze odpowiedzialne za zdrowie publiczne będą musiały znaleźć kompromis – co zrobić, aby zapobiec ogromnej fali zgonów, ale także uczynić życie nieco łatwiejszym w obecnej sytuacji?

Pomóc nam może coraz większa wiedza na temat wirusa. Z czasem nauczymy się, jaka jest odpowiednia kombinacja środków dystansowania społecznego - mówią eksperci.

„Na razie musimy zabezpieczyć się z każdej strony” - mówi Peter Hotez, dziekan z National School of Tropical Medicine w Baylor College - „Za rok uświadomimy sobie, że niektóre rzeczy, które zrobiliśmy, nie były konieczne. Ale na razie musimy zachować szczególną czujność”.

Naukowcy wciąż pracują nad tym, które grupy ludzi i w których lokalizacjach, najbardziej przenoszą wirusa. Jeśli okaże się, że dzieci nie odgrywają dużej roli w rozsiewaniu choroby, warto ponownie otworzyć szkoły. Być może zostaną zniesione zakazy podróży, które mogą okazać się nieskuteczne. Ludzie nadal mogą być proszeni o pracę z domu w miarę możliwości, ale restauracje mogą ponownie zostać otwarte, choć pewnie z nieco ograniczoną liczbą miejsc.

Na pewno sytuacja nieco się z czasem poprawi. Na razie nie wiemy, jak długo to potrwa, gdyż nie wiemy, na jakim etapie znajdujemy się w USA z powodu braku odpowiedniej liczby testów.

„Jak można wdrożyć skuteczne środki ograniczające rozprzestrzenianie wirusa, jeśli nie znamy faktycznego zasięgu choroby w naszej populacji?” - pyta Angela Rasmussen, wirusolog z Columbia University. „Dlatego niestety myślę, że musimy podjąć te kroki, a jeśli zadziałają, będą postrzegane jako nadmierna reakcja. Bo jeśli zadziałają, to sytuacja nie pogorszy się”.

Choć może się wydawać, że Chiny i Korea Południowa powoli zwalczają wirusa, prof. Kucharski podkreśla, że to jeszcze nie koniec. Chiny mogą luzować niektóre z najbardziej rygorystycznych zasad dystansowania społecznego i ponownie otwierają szkoły, ale zagrożenie nadal istnieje.

„Odrodzenie epidemii zajęłoby kilka tygodni” - mówi Kucharski - „Nie rozwiązali tego. W Chinach wciąż zgłaszają kilka nowych przypadków, co oznacza, że w tym kraju nadal jest wirus”.

Możemy jednak spojrzeć na Koreę Południową i Chiny, by podpatrzeć skuteczną strategię. Na przykład Korea bardzo agresywnie testowała mieszkańców, znajdowała zarażonych, wykrywała ich kontakty.

„Jak dotąd, okazało się to skuteczne” - mówi Mauricio Santillana, dyrektor Machine Intelligence Lab w Boston Children's Hospital. „Taki wynik wymaga wielu testów, a nasz rząd nie wykonał dobrej roboty w tym zakresie”.

Nie wiemy, co będzie. Być może najgorsze nas ominie. Może nie. Ale musimy być przygotowani na każda ewentualność. W ciągu najbliższych miesięcy życie będzie bardzo trudne i stresujące. Ale warto pamiętać, że ta pandemia kiedyś się skończy. Nie wiemy tylko jeszcze, kiedy.

Na podst.: VOX
opr. Rafał Jurak

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor