10 kwietnia 2020

Udostępnij znajomym:

Walka z koronawirusem to nie lada wyzwanie przede wszystkim dla lekarzy. Szczepionki są opracowywane przez laboratoria na całym świecie, ale najbliższa perspektywa ze względu na stale rozprzestrzeniającą się epidemię musi i powinna skupiać się na efektywnej metodzie leczenia pacjentów. Jedną z tych innowacyjnych, która - co istotne - dała już pozytywne rezultaty, zastosowali lekarze z Polski, konkretnie z Lublina. Eksperymentalna koncepcja została opracowana w Katedrze i Klinice Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Jednym z pomysłodawców był szef placówki - prof. Krzysztof Tomasiewicz. Metodzie opracowanej przez jego zespół zostało już poddanych czworo pacjentów z zaawansowaną infekcją COVID-19.

„Pacjenci czują się bardzo dobrze, ich stan kliniczny jest więcej niż zadowalający. Nie dość, że uniknęli podłączenia do respiratora, to teraz wyraźnie zdrowieją” – mówił dziennikarzom radia RMF FM prof. Krzysztof Tomasiewicz szef lubelskiej Kliniki Chorób Zakaźnych.

Respirator to w przypadku tej metody słowo klucz. Na czym polega działanie leku? Oddziałuje na układ immunologiczny. Jego zadaniem jest blokowanie tzw. burzy cytokinowej, która prowadzi do ciężkiej niewydolności oddechowej i tym samym gwałtownego pogorszenia stanu zdrowia – tłumaczy lekarz. Podstawowym celem jest zahamowanie rozwoju choroby, tak aby pacjent nie musiał być podłączony do respiratora, czyli „sztucznych płuc”. Nazwa leku nie została podana do publicznej wiadomości, medycy obawiają się, że mógłby być stosowany przez chorych samodzielnie, niezgodnie z jego przeznaczeniem. Preparat jest aplikowany w formie dożylnej w postaci dwóch dawek w odstępach kilkunastu godzin. Profesor zaznacza, że sama koncepcja leczenie nie jest nowatorska i dobrze znają ją specjaliści z branży. Kluczowych jest kilka elementów, takich jak m.in. moment podania leku, a także stopień zaawansowania choroby:

„Muszę podkreślić, że to nie jest terapia dla każdego, tylko właśnie dla tych pogarszających się pacjentów. Są to przeważnie osoby starsze z licznymi chorobami towarzyszącymi” - dodaje Tomasiewicz. U ostatniego pacjenta z mocno zaawansowanymi schorzeniami dodatkowymi, „metoda lubelska” również dała pozytywne efekty, jednak sam proces leczenie jest znacznie dłuższy. Lek podaje się z momencie pogorszenia się stanu zdrowia chorego, przede wszystkim układu oddechowego. Dlatego w pierwszej kolejności organizm pacjenta jest monitorowany, dopiero spadek m.in. parametrów immunologicznych może być przesłanką do aplikacji środka. 

„Ta terapia jest także obarczona pewnymi działaniami niepożądanymi. W związku z tym nie możemy powiedzieć, że odkryliśmy coś, co uwolni świat od tego problemu. To nie o to chodzi w tym wszystkim. Chodzi o to, żeby jak najwięcej osób przeżyło to zakażenie” - powiedział profesor. Lubelski szpital jest pierwszym w Polsce, w którym stosuje się tę metodę leczenia. Na całym świecie korzystają z niej pojedyncze ośrodki – m.in. w Chinach, Hiszpanii, a także we Włoszech.

FK

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor