Kolejny niechlubny rekord. Amerykańskie Biuro ds. Statystyk Zatrudnienia (BLS) poinformowało, że ubiegłym roku liczba wypadków śmiertelnych, do których doszło w trakcie pracy, osiągnęła najwyższy poziom od 12 lat.
Tylko w Stanach Zjednoczonych życie straciło 5,300 pracowników. Co 99 minut umierała jedna osoba. 2019 nie był pod tym względem wyjątkowy, bo liczba śmiertelnych wypadków w pracy rosła od dobrych kilku lat, ale w ubiegłym roku nastąpiło apogeum.
"Przeważającą przyczyną zgonów w miejscu pracy stanowiły wypadki związane z przemieszczaniem się. Doprowadziły do ponad 2,000 ofiar śmiertelnych. W rezultacie upadków, poślizgnięć i potknięć zginęło ponad 880 osób. Samobójstwa i przedawkowania leków były przyczyną ponad 300 zgonów związanych z wykonywaniem pracy w 2019 roku” – stwierdził portal CNN na podstawie zebranych danych.
Najwięcej, bo 1,480 zgonów to kierowcy. Ponad 1,060 przypadków śmiertelnych miało miejsce w budownictwie, co jest kolejnym rekordem – tak źle nie było od lat. Według BLS najwyższe wskaźniki śmiertelności w przeliczeniu na 100,000 pracowników zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu pracy dotyczą osób zatrudnionych w branżach rybołówczej i łowieckiej - 145 zgonów na 100,000 osób. Życie tracili także m.in. drwale i piloci samolotów. BLS zaznacza, że w 2019 roku doszło też to dużego wzrostu przypadków śmierci u pracowników pochodzenia latynoskiego i hiszpańskiego. W ubiegłym roku zmarło ich 1,088, a przykładowo trzy lata temu 879. Poniżej przestawiamy listę 5 zawodów, w których najczęściej dochodziło do zgonów w trakcie pracy:
Rybołówstwo i łowiectwo: 145 zgonów na 100,000 osób;
Drwale/pilarze: 68.9 na 100,000;
Piloci samolotów i inżynierowie pokładowi: 61.8 na 100,000;
Dekarze: 54 na 100,000;
Pracownicy budowlani: 40 na 100,000.
fk