04 maja 2022

Udostępnij znajomym:

Magazyn Time opublikował długi i szczegółowy wywiad z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Korespondent tygodnika Simon Shuster spędził dwa tygodnie z prezydentem kraju ogarniętego wojną. Z relacji wynika, że Zełenski jest w stałym kontakcie z ukraińskim wojskiem i że wciąż prześladują go zdjęcia martwych cywilów.

Ukraiński prezydent ujawnił również, że w pierwszych godzinach wojny rosyjskie wojsko znalazło go i jego rodzinę w ciągu kilku minut. Rosjanie podjęli dwie próby szturmu na budynek prezydencki, kiedy w środku przebywała jego żona z dziećmi.

Bezsenne noce

Najtrudniejsze są noce, kiedy leżąc na łóżku w uszach słyszy wycie syren przeciwlotniczych, a jego telefon nie milknie. To właśnie wtedy w ciemności czyta wiadomości od żony i dzieci, od swoich doradców czy też wojska, które wciąż prosi o więcej broni - relacjonuje wojenną codzienność prezydenta Ukrainy magazyn Time.

Zełenski ma zwyczaj wpatrywania się w swój plan dnia nawet wtedy, gdy ten się już skończył. W bezsenne noce zastanawia się, czy czegoś nie pominął, czy o czymś lub o kimś nie zapomniał. Niepokój nie pozwala mu zmrużyć oczu. "To sumienie mnie dręczy" – powiedział kiedyś, przypomina Times.

W jego głowie wciąż przewija się ta sama myśl: "Zasnąłem, ale co teraz? Przecież teraz coś się dzieje". Gdzieś na Ukrainie wciąż spadają bomby. Cywile nadal są uwięzieni w piwnicach lub pod gruzami. Rosjanie nadal popełniają zbrodnie wojenne, gwałty i tortury. Ich bomby zrównują z ziemią całe miasta. Miasto Mariupol i jego ostatni obrońcy są oblężeni.

Autorzy artykułu zwracają uwagę, że Zełenski wciąż musi utrzymać zaangażowanie świata i przekonywać zagranicznych przywódców, że jego kraj potrzebuje jak najwięcej pomocy.

"Ludzie oglądają tę wojnę na Instagramie, w mediach społecznościowych. Kiedy będą mieli jej dość, będą ją przewijać. Taka jest ludzka natura. Horrory potrafią sprawić, że zamykamy oczy. To dużo krwi" - wyjaśnia. "Dużo emocji". Zełenski wyczuwa, że uwaga świata słabnie, i martwi go to niemal tak samo, jak rosyjskie bomby. Jego misją jest sprawienie, by wolny świat odbierał tę wojnę tak samo jak Ukraina: jako kwestię własnego przetrwania.

Wygląda na to, że mu się to udaje. Stany Zjednoczone i Europa pospieszyły mu z pomocą, dostarczając Ukrainie więcej broni niż jakikolwiek inny kraj otrzymał od czasów II wojny światowej.

W pierwszych godzinach inwazji Rosjanie niemal dopadli Zełenskiego

Z informacji, jakie przekazał Zełenski dziennikarzom Time wynika, że kilka godzin po rozpoczęciu inwazji, podczas próby zajęcia dzielnicy rządowej, wojska rosyjskie były bliskie znalezienia jego i jego rodziny.

Rosyjskie wojska podjęły dwie próby szturmu na teren dzielnicy rządowej, gdzie ukrywał się ukraiński prezydent, jego rodzina i doradcy. Wojskowi powiedzieli mu, że rosyjscy spadochroniarze są już w Kijowie i mają zadanie zabić albo schwytać Zełenskiego i jego rodzinę.

Shuster pisze, że pierwszego dnia wojny, gdy zapadła noc, wokół dzielnicy rządowej wybuchły strzelaniny. "Strażnicy wewnątrz kompleksu wyłączyli światła i przynieśli kamizelki kuloodporne oraz karabiny szturmowe”.

Jednym z niewielu urzędników, którzy wiedzieli, jak posługiwać się bronią, był Ołeksij Arestowycz, weteran ukraińskiego wywiadu wojskowego. "To był absolutny dom wariatów" – wspomina Arestowycz w rozmowie z Time. "Automaty dla każdego".

Konsekwentnie odmawiał ewakuacji

Do Zełenskiego napływały propozycje ewakuacji ze strony wojsk amerykańskich i brytyjskich. Chciano pomóc mu w utworzeniu rządu na uchodźstwie, najprawdopodobniej we wschodniej Polsce, gdzie mógłby nadal z bezpiecznego miejsca zarządzać krajem. Jak wynika z relacji The Time, żaden z doradców Zełenskiego nie przypomina sobie, by kiedykolwiek poważnie rozważał tę propozycję. A w rozmowie z Amerykanami podobno powiedział: "Potrzebuję amunicji, a nie podwózki". Słowa te obiegły cały świat.

„To bardzo odważne” -- mówi jeden z amerykańskich urzędników - "ale bardzo ryzykowne". Podobnie uważali ochroniarze prezydenta. Namawiali go również do natychmiastowego opuszczenia kompleksu. Jego budynki znajdują się w gęsto zaludnionej okolicy, otoczone prywatnymi domami, w których mogą ukrywać się snajperzy. Poza stolicą na prezydenta czekał bezpieczny bunkier, który mógł przetrwać nawet długotrwałe oblężenie. Zełenski znowu odmówił. Zamiast tego, drugiej nocy inwazji, gdy siły ukraińskie walczyły z Rosjanami na pobliskich ulicach, prezydent postanowił wyjść na dziedziniec i nagrać telefonem wiadomość dla mieszkańców. "Wszyscy tu jesteśmy" – powiedział, wymieniając innych wysoką rangą urzędników państwowych stojących u jego boku. "Bronimy naszej niepodległości, naszego kraju".

Już wtedy Zełenski rozumiał swoją rolę w tej wojnie – pisze tygodnik. Oczy jego narodu i całego świata były zwrócone na niego. "Rozumiesz, że oni patrzą" – mówił. "Jesteś symbolem. Musisz zachowywać się tak, jak powinna głowa państwa".

Zobaczyć na własne oczy

Na początku marca, kiedy Rosjanie wciąż ostrzeliwali Kijów i próbowali okrążyć stolicę, prezydent wyjechał potajemnie ze swojej siedziby w towarzystwie dwóch przyjaciół i niewielkiej grupy ochroniarzy. Nie było z nimi kamer. Niektórzy z najbliższych współpracowników Zełenskiego dowiedzieli się o podróży dopiero dwa miesiące później, gdy wspomniał o niej podczas wywiadu dla magazynu.

Wtedy po raz pierwszy zobaczył zniszczenia. Zdziwił się wielkością krateru po wybuchu. Zatrzymał się również, aby porozmawiać z ukraińskimi żołnierzami w punkcie kontrolnym, podczas gdy jego ochroniarze „tracili rozum”.

Kilka dni później Zełenski wybrał się na przejażdżkę, którą współpracownicy określają mianem "wyprawy po barszcz". W punkcie kontrolnym na obrzeżach miasta prezydent spotkał człowieka, który codziennie przynosił żołnierzom świeży garnek barszczu. Stali tam, w zasięgu snajperów i artylerii wroga, i jedli miskę zupy z chlebem, rozmawiając o Związku Radzieckim i o tym, czym stali się Rosjanie po jego upadku.

Dzień za dniem

Jak relacjonuje magazyn Time, dni ukraińskiego prezydenta były wypełnione ciągłymi oświadczeniami, spotkaniami i wywiadami – zazwyczaj zdalnie. Czas pochłaniały rozmowy kurtuazyjne, jak na przykład sesja Zoom z aktorami Milą Kunis i Ashtonem Kutcherem, którzy zbierali pieniądze dla Ukrainy poprzez kampanię GoFundMe. Przed każdym wieczornym przemówieniem do narodu Zełenski ustalał tematy w rozmowach ze swoimi pracownikami. "Bardzo często ludzie pytają, kto jest autorem przemówień Zełenskiego" - mówi Dasha Zarivna, doradca ds. komunikacji. "Głównym jest on sam" - dodaje. "Pracuje nad każdą linijką".

W marcu i na początku kwietnia Zełenski wygłaszał średnio jedno przemówienie dziennie, przemawiając w najróżniejszych miejscach i okolicznościach, jak m.in w parlamencie Korei Południowej czy na rozdaniu nagród Grammy. Każde z nich było przygotowywane z myślą o słuchaczach. Kiedy przemawiał w Kongresie Stanów Zjednoczonych, nawiązał do Pearl Harbor i 11 września. W niemieckim parlamencie przywołał historię Holokaustu i muru berlińskiego.

Kiedy na początku kwietnia siły ukraińskie wyparły wroga z przedmieść Kijowa, a Rosjanie przesunęli swoje siły na wschód, Zełenski po raz kolejny wyszedł z ukrycia, tym razem z kamerami. W konwoju opancerzonych pojazdów udał się do Buczy, w której rosyjskie wojska dokonały rzezi setek cywilów.

Ludzie byli duszeni i torturowani. Jak relacjonował prezydent Ukrainy, ich ciała były porozrzucane po mieście, znaleziono je w beczkach, piwnicach. Prawie wszystkie ciała miały śmiertelne rany postrzałowe. Niektórzy leżeli na ulicach przez wiele dni. Kiedy Zełenski i jego zespół zobaczyli z bliska te okrucieństwa, ich przerażenie szybko przerodziło się w gniew. "Chcieliśmy odwołać wszelkie rozmowy pokojowe" - mówi David Arakhamia, który prowadzi negocjacje z Rosjanami. "Ledwie mogłem spojrzeć im w twarz".

8 kwietnia, gdy śledczy wciąż ekshumowali masowe groby w Buczy, rosyjskie rakiety uderzyły w stację kolejową w Kramatorsku na wschodzie Ukrainy. Wtedy to tysiące kobiet, dzieci i osób starszych ze zwierzętami domowymi czekało na pociągi ewakuacyjne. Pociski zabiły co najmniej 50 osób i raniły ponad sto innych. Kilkoro dzieci straciło kończyny.

Zełenski dowiedział się o ataku dzięki serii zdjęć zrobionych na miejscu zdarzenia i przesłanych mu tego ranka. Jedno z nich utkwiło mu w pamięci. Widać było na nim kobietę, która została ścięta w wyniku eksplozji. "Miała na sobie jaskrawe ubrania" - mówi. Nie mógł pozbyć się tego obrazu po południu, kiedy wszedł na spotkanie z Ursulą von der Leyen, która przyjechała pociągiem do Kijowa, aby zaproponować Ukrainie szybką ścieżkę do członkostwa w EU. Kraj ten czekał na tę możliwość od dziesięcioleci. Ale kiedy wreszcie nadszedł ten moment, prezydent nie mógł przestać myśleć o tej kobiecie leżącej na ziemi.

Gdzie pracuje prezydent?

Zełenski i jego zespół nadal spędzają większość nocy i odbywają niektóre spotkania w bunkrach pod kompleksem, jednak wycofanie rosyjskich wojsk pozwoliło im także pracować w ich zwykłych pomieszczeniach, które wyglądały tak samo jak przed wojną – relacjonuje Simon Shuster.

Z jedną małą różnicą: do budynków nie dochodzi światło dzienne, wiele okien zasłonięto workami z piaskiem, a lampy z reguły są wyłączone, aby utrudnić pracę snajperom wroga.

Mychajło Podoliak, jeden z najbliższych doradców prezydenta, odmówił zabarykadowania okien w swoim gabinecie. Nie zasunął nawet zasłon. „Schodzimy na dół, kiedy słyszymy syreny przeciwlotnicze”, wyjaśnił dziennikarzowi The Time. „Ale to jest moje biuro. Lubię to miejsce".

Obecnie prezydent Zełenski najczęściej pracuje w sali posiedzeń, która nie jest ani pod ziemią ani nie znajduje się w miejscu ufortyfikowanym. Sala pozbawiona jest okien. Na jednej ścianie znajduję się trójząb, państwowy symbol Ukrainy, wzdłuż pozostałych ścian biegną duże ekrany, a na środku jest kamera.

„Nie żałuje”

Jak opisuje korespondent Time, Zełenski bardzo się zmienił przez ostatnie dwa miesiące, od czasu, kiedy zaczęła się inwazja na Ukrainę. Na jego twarzy pojawiły się nowe zmarszczki, nie szukał już swoich doradców, gdy zastanawiał się nad odpowiedzią na jakieś pytanie. "Postarzałem się" - przyznał. "Zestarzałem się od tej całej mądrości, której nigdy nie chciałem. Jest to mądrość związana z liczbą osób, które zginęły, z torturami, jakich dopuszczali się rosyjscy żołnierze. Taka mądrość" - dodał, spuszczając wzrok. "Szczerze mówiąc, nigdy nie miałem na celu zdobycia takiej wiedzy".

Jednak jak wyznał, nie żałuje podjętej przed laty decyzji, która przywiodła go na najwyższe w kraju stanowisko. „Ani przez chwilę” – stwierdził w rozmowie z dziennikarzem. Nie wie, jak zakończy się wojna, ani jak historia go oceni.

al

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor